Księżycowy króliczek, czyli wsadź se te…
Data: 20.09.2019,
Kategorie:
femdom,
BDSM
Anal
wulgaryzmy,
Autor: Agnessa Novvak
... zdecydowanie niegrzecznych myśli, postanowiła się przebrać w coś wyjątkowego. Ostatecznie wybrała nie sukienkę, a kimono – czy raczej wyrób kimonopodobny, mający mniej więcej tyle wspólnego z ojczyzną jej ojca, ile „sószi” z dyskontu z tym prawdziwym. Jednak mimo wszystko lubiła ten strój. Nie tylko za bez porównania łatwiejsze zakładanie – i zdejmowanie, gdy zachodziła taka potrzeba – niż oryginał, lecz także za to, że kupił go Seba na pierwszy prezent. Na koniec spięła włosy w jeden luźny kok, przebity kolorowymi pałeczkami, poprawiła naszyjnik przedstawiający złotego długoucha z rubinowymi oczami, i tak wystrojona powróciła na salony.
Zastała Sebę zupełnie zdezorientowanego, zerkającego rozbieganym wzrokiem z sofy. Podeszła do niego, przysiadła na kolanach i objęła ramionami.
– No i co się tak patrzysz, mój ty napalony? Nie mogłeś choć trochę poczekać, tylko od razu zabrałeś się za grę wstępną? – zaczęła pozornie lekko i żartobliwie, lecz wewnątrz wciąż się w niej gotowało.
– A bo mnie poniosło! Wiesz, wczoraj wieczór nie doszedłem – burknął niechętnie – i aż mnie trzęsie. I se tak pomyślałem, że jak będę taki bardziej odważny, to…
– Ależ bądź! Bądź, kochanie! Właśnie taki! – rozpromieniła się na te słowa. – To raczej moja wina. Przyznam ci się, że czasami naprawdę mnie onieśmielasz, wiesz?
W reakcji Seba momentalnie się zaczerwienił i spuścił wzrok. Widząc to, zorientowała się błyskawicznie, że musi zareagować od razu. Dlatego przycisnęła go do ...
... siebie, złapała dłonią pod brodę i dotknęła ustami ust.
Dopiero po kilku dłuższych chwilach puściła, łapiąc głębszy oddech.
– Ile razy będę ci jeszcze powtarzała, że chcę tylko ciebie? Ostatnio chyba wczoraj to omawialiśmy, o ile dobrze pamiętam? – Udając powagę, podrapała się po głowie, mierzwiąc włosy. – I teraz też cię chcę, ale nie od razu. Spędźmy razem dzień, zjedzmy coś lekkiego, później się przespacerujmy, może weźmy wspólną kąpiel i… dokończmy to, co zacząłeś wcześniej. Dobrze?
Szeroki uśmiech ukochanego wystarczył jej za odpowiedź. Pocałowała go ostatni raz w czoło, wstała i poszła do kuchni, gdzie po szybkiej inspekcji lodówki zaczęła poważnie rozważać zamówienie jakichś smakołyków z dowozem, gdy nagle ciszę przerwało:
, zwiastujące połączenie. Nie byłoby w tym niczego dziwnego, gdyby Seba tak długo nie odbierał.
– Taaak? – Usłyszała w końcu niewyraźnie zza drzwi. – Ale że co znowu chcesz… ja nie mam zamiaru z wami dyskutować… a po co… a jak nie, to, kurwa, co mi zrobicie… no wiem, dobra, dobra, obiecałem… okej, zapytam… no, idę już, idę…
Ostatnie słowa Seba wypowiedział, stojąc już w drzwiach, po czym z wyjątkowo niepewną miną podał jej telefon.
Siedziała w milczeniu, bezskutecznie próbując zebrać myśli. O ile – mimo pozornego opanowania – naprawdę przejęła się nieudaną wizytą u rodziców Seby, to dopiero teraz zdała sobie sprawę, jakich gargantuicznych rozmiarów ekstrementornado rozpętała. Nawet jeśli zupełnie niechcący. No, może nie tak do ...