Kryzys tożsamości (IV) - Przygotowania
Data: 19.03.2023,
Kategorie:
bdsm
dwie kobiety,
bielizna,
bondage,
Autor: CichyPisarz
... zaproszenie, a później przełożyła godzinę spotkania. Katarzyna przewidywała najgorsze, ale nie okazywała niepokoju, starała się zachowywać pewnie, normalnie. Widząc zmierzająca ku stolikowi rozradowaną koleżankę, poczuła dezorientację. Jeszcze godzinę temu, kiedy rozmawiały przez telefon, zdawała się być przybita i smutna. Co jest grane? - zastanawiała się.
- Martwiłam się, że nie przyjdziesz - podzieliła się obawami ze spoglądającą w znane na pamięć menu Marleną. - Nie ukrywam, że trochę się bałam twojej reakcji po... no wiesz.
- Spoko. Tylko się droczyłam - uśmiechem uspokoiła przejętą przyjaciółkę. Pochyliła się w jej stronę, jakby chciała podzielić się tajemnicą. - Co tam piwnica, wiązanie i ruchanie sztucznym członkiem, a kutas w tyłku, phi! Kto by się przejmował - machnęła ręką dając do zrozumienia, że powodów do dąsów było sporo i były zasadne.
- To znaczy, że...nie było tak źle?
- Było spoko! Trochę mnie wystraszyłaś, ale nie było źle - Te słowa wypowiedziała z entuzjazmem, co słyszeli siedzący nieopodal klienci. Położyła przy tym dłoń na ręce przyjaciółki, w geście uspokojenia jej obaw. Otaczający ludzie myśleli pewnie, że kobieta opowiada z przesadnym przejęciem o wycieczce na Karaiby.
Z Kaśką była całkowicie szczera, nie bała się, całkowicie ufała. Miała pomysł, by rozegrać to inaczej, ale znowu przypomniała sobie słowa babci, te o szczerej rozmowie. Kolejny raz się sprawdziły. Już od dawna mówi przyjaciółce wszystko. Tak postanowiła, że ta ...
... kobieta pozna ją do samego dna jej osobowości.
- Jesteś popieprzona! - powiedziała z uznaniem Katarzyna, kamień spadł jej z serca.
- Wiem - odpowiedziała dumnie. - Dzisiaj ty stawiasz - wskazała oczami kubek czarnej kawy trzymany w dłoni.
Ale nudy - kolejny raz pomyślała Marlena, kiedy spotkanie koleżanek ze studiów przerodziło się w zlot plotkarek. Były dwie Natalie, Maryśka, Anka, Magda, Lenka i kilka innych, nie wszystkie dobrze pamiętała. Już pół roku temu umówiły ten termin, by pasował wszystkim zainteresowanym. Dwie z koleżanek mieszkały w tym samym mieście co Marlena, pozostałe przyjechały z różnych miejsc w Polsce. Teraz tworzyły rój bab, rozmowami robiących więcej hałasu, niż wszyscy pozostali w lokalu. Drinki, piwa, a te udające bardziej zwariowane, niż rzeczywiście są, zamawiały kolejną kolejkę czystej. Nawet pod koniec spotkania, głównymi tematami rozmów były przeciętne sprawy. Mężowie, dzieci, praca, zakupy. W tych dziedzinach tematy zdawały się być niewyczerpalne. Te niektóre szalone za studenckich czasów wariatki zmieniły się w przykładne żony, mamy, a takie jak ona - stonowane, porządne i skromne, na pierwszy rzut oka, nie zmieniły się wcale. Marlena siedziała i prowadziła rozmowy, ale w duchu wciąż krytykowała koleżanki za życiową ociężałość. Od lat prezentowały ten sam poziom, nie rozwijały się, ich światopogląd wręcz się zawężał do czterech głównych tematów. Czuła się lepsza, chciała to wykrzyczeć, pozbyć się noszonej w sobie tajemnicy o pięknie świata ...