Sigil (II). W poszukiwaniu drogi do…
Data: 02.04.2023,
Kategorie:
demon,
studentka,
Fantazja
fan fiction,
mało seksu,
Autor: XXX_Lord
... rozpuku. Jej towarzysz spogląda na nią zniesmaczonym wzrokiem niewiele rozumiejąc – Ukucnij – Udaje jej się wreszcie opanować. Wskakuje Bertowi na ramiona – Tak jest na barana, teraz kumasz matołku?
- Trzeba było od razu mówić, że chcesz usiąść na moich barkach – Ania nie widzi jego miny, która wyraża więcej niż zadowolenie. Oprócz faktu, że nie będzie go spowalniała w marszu – Jest tak lekka, że niosąc ją niemal nie czuje ciężaru, będzie czuł dotyk jej młodego, świeżego i jędrnego ciała, które widnieje przed jego oczami od chwili, gdy ujrzał ją nagą, prezentującą w całej okazałości przed nim swoje wdzięki.
- Barkach, srarkach – Znowu zaczyna się śmiać i tym razem towarzyszy jej nikły uśmiech Pana Wielbłąda.
- Bert, odpowiesz mi na pytanie? – Słońce powoli zbliża się do linii horyzontu.
- To zależy o co zapytasz – Czyżby domyśliła się lub spostrzegła mnie w trakcie?
- Czy dzisiaj w nocy... – Zawiesza na moment głos – Byłeś w moim śnie? Tylko powiedz szczerze, proszę – Dodaje szybko.
- Dlaczego pytasz i skąd pomysł, że mogłem cię odwiedzić? – Myślałem, że zapyta o jezioro, potrafi świetnie się maskować albo mnie nie spostrzegła. Dla mojego i jej bezpieczeństwa lepiej byłoby, gdyby niczego nie ukrywała.
- No cóż – Wyczuwa w jej głosie wahanie – Powiedzmy, że śnił mi się koszmar tak realny, że czułam go prawie tak jak twoje ciało na którym obecnie siedzę. Koszmar, w którym najprawdopodobniej zostałabym zgwałcona, a przypuszczalnie również zabita. I nagle ...
... pojawił się ktoś, kogo nie widziałam – Przerywa i wpatruje się intensywnie w czubek jego głowy – Kto niskim głosem nakazał mi zamknąć oczy i uratował mnie zabijając moich oprawców. To znaczy nie wiem, czy ich zabił bo nie widziałam nic więcej, ale po słyszanych dźwiękach wywnioskowałam, że raczej się z nimi miło nie witał.
- Może to twój ukochany, którego skrycie wielbisz przybył do ciebie we śnie? – W jego głosie słychać lekką nutę szyderstwa.
- Nie mam ukochanego – Ania nie zauważa, że demon stroi sobie z niej żarty – A poza tym on miał znajomy głos, który brzmiał jak... twój?
- I jeszcze jedno – Dodaje po chwili – Ten ktoś, kto mi pomógł zrzucił mnie w dół, w bramę...
Zalega cisza. Czerwone słońce zachodzi za horyzont, wokół słychać cykanie świerszczy przerywane miarowym, cichym stąpaniem ciężkich buciorów Berta po leśnej ściółce.
- To byłeś ty, prawda? – Zadane przez nią pytanie jest w zasadzie stwierdzeniem faktu – Powiesz mi wreszcie kim naprawdę jesteś?
On nie reaguje krocząc równym tempem w kierunku linii drzew.
- Odpowiesz mi czy zamierzasz mnie ignorować? – zaczyna podnosić głos. Robi się coraz ciemniej – Bert do cholery! Ogłuchłeś?!
Jej towarzysz w dalszym ciągu milczy.
- Bert, kurwa mać! – Wierzchem dłoni uderza go w głowę. Wściekły zdejmuje ją gwałtownie z ramion i stawia na ziemi.
- Jestem inkubem – Jego oczy płoną czerwienią – Wiesz, kto to jest inkub, dziecko?
Przerażona Ania kręci głową i cofa się bezwiednie.
- Uspokój się – ...