Niespodziewany gość
Data: 26.09.2019,
Kategorie:
wigilia,
niespodzianka,
uczucia,
Autor: XXX_Lord
... również się uśmiechnął – No chodź, przełamiemy się opłatkiem. Dawno tego nie robiłam.
Stanęli naprzeciw siebie. Osoby, które znają się od kilku dni, nie wiedzą, jakie są ich nazwiska. Spędzili razem raptem jeden wieczór i spotkali się przypadkowo kilka razy.
Oboje pomyśleli o tym samym i wybuchnęli śmiechem.
- Bez zadęcia – zaczął Michał – życzę ci, żebyś była szczęśliwa. To może brzmi banalnie, ale kiedy człowiek jest szczęśliwy i zadowolony z życia to i zdrowie dopisuje, a i w pozostałych, ważnych kwestiach wszystko się układa. Więc Karolino – podał jej swój opłatek, z którego odłamała kawałek i zjadła – Wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję, Michale – odpowiedziała lekko drżącym głosem – chciałabym ci życzyć, żebyś spotkał na swojej drodze osobę, z którą tego szczęścia zaznasz. I która pozwoli ci rozwinąć skrzydła, bo mimo, że znam cię krótko, potrafię spojrzeć w ludzkie dusze. A twoja jest dobra – podała mu opłatek, który ułamał i zjadł – Wszystkiego najlepszego. A miało być bez zadęcia – zaśmiała się, a on razem z nią. – Siadajmy do stołu, burczy mi w brzuchu.
- O Boże, pęknę – Karolina, najedzona po korek, rozsiadła się wygodnie na krześle – Pierogi były świetne, ale barszcz... Muszę ci powiedzieć, że nie chwaląc się, wyszedł mi najlepszy w życiu.
- Często go gotowałaś? W poprzednich latach? – Michał dolał wina do kieliszków.
- Ostatnio kilka lat temu, kiedy... – Umilkła.
Zaległa cisza.
- Mogę o coś zapytać? – odezwał się po chwili, patrząc w ...
... kieliszek, uniosła brwi – Dlaczego jesteś sama? Nie chce mi się wierzyć, że tak piękna, inteligentna i zadbana kobieta nie wzbudza zainteresowania u mężczyzn.
Nie odpowiadała, wpatrując się w niego przeciągle. Przeniósł na nią wzrok i odpowiedział spojrzeniem. Przez chwilę „walczyli” w ten sposób, bez ogłoszenia zwycięzcy.
- Dobrze, powiem ci – Nie odwróciła oczu – Poczekaj – Wstała od stołu i poszła do sypialni. Wróciła po chwili ze zdjęciem. Mężczyzny.
- To mój mąż. Rafał – Zaczęła bezbarwnym głosem – prowadził firmę transportową. Nie był kierowcą, a właścicielem. To była początkowo spółka, z kolegą, który później z niej wystąpił i Rafał prowadził firmę sam – Michał wpatrywał się w nią, nie komentując – Trzy lata temu zniknął.
- Jak to zniknął? Zapadł się pod ziemię?
- Po prostu. Wyszedł w pewien piękny, wiosenny dzień rano z domu, żegnając się ze mną, jak gdyby nigdy nic. I nie wrócił. Policja szukała go w całej Polsce, zaangażowałam wszystkich znajomych, jego sprawa pojawiła się w telewizji, w Internecie, próbowałam nagłośnić ją przez Facebook – bez skutku. Jakby wyparował – Napiła się wina z kieliszka i zaczęła przesuwać opuszkiem palca wskazującego lewej dłoni po jego brzegu.
- Po kilku miesiącach zaczęli dzwonić do mnie dłużnicy Rafała – Po jej twarzy potoczyła się łza – Okazało się, że firma była na skraju bankructwa. Podpisaliśmy przed ślubem intercyzę, więc jego długi nie przeszły na mnie, ale – pociągnęła nosem – od tego czasu nie spotykam się z ...