Niespodziewany gość
Data: 26.09.2019,
Kategorie:
wigilia,
niespodzianka,
uczucia,
Autor: XXX_Lord
... wyszło, że – urwał na moment i wziął oddech – poznałem kogoś na miejscu. Mam dwoje dzieci.
Karolina patrzyła na niego bez wyrazu.
- Chcę, żebyś złożyła pozew o rozwód z orzeczeniem uznania mnie za zmarłego. – mówił powoli, jakby precyzyjne i czytelne wypowiadanie słów miało przekonać ją do swoich racji – Teoretycznie jest to zasądzane po najwcześniej dziesięciu latach, ale jeśli złożysz taki wniosek, a jednocześnie w niedługim czasie będziesz chciała wyjść ponownie za mąż sąd przychyli się do wniosku o rozwód. Ja nie wrócę. Żyję gdzieś daleko pod fałszywym nazwiskiem. I jest mi tam dobrze. Nie chcę żyć w Polsce. Zrobiłem wyjątek, żeby porozmawiać z tobą. Nie chcę w dalszym ciągu marnować twojego życia. Wiem, że skrzywdziłem cię bardzo mocno i nie wybaczysz mi pewnie tego nigdy, dlatego na tyle, ile mogę ci to wynagrodzić proszę, żebyś zrobiła to, o czym mówię.
- A co, jeśli tam zbankrutujesz? I nagle odwidzi ci się, wrócisz tutaj, zapukasz znowu do moich drzwi, kiedy będę miała rodzinę, dzieci i powiesz „Cześć, Karolina, zbieraj się. Jedziemy na Antarktydę?”. Jak mam ci zaufać, po tym, co zrobiłeś?
- Jeśli sąd uzna rozwód, nie będę miał możliwości, żeby rościć sobie wobec ciebie jakiegokolwiek żądania. Po prostu przestanę być twoim mężem, niezależnie od tego, czy wrócę, czy nie. – Podszedł do niej – Zrób to, Karolina. To jedyne, rozsądne wyjście.
Milczała przez dobrą minutę, wpatrując się w niego. Mężczyznę, którego niegdyś kochała, a teraz czuła wobec ...
... niego jedynie obojętność. Gorszą, niż nienawiść czy złość.
Po prostu mam go gdzieś – Doszła do wniosku po dłuższej chwili przemyśleń.
- To wszystko? – powiedziała zimno.
- W zasadzie, to tak – odparł, wyraźnie oczekując odpowiedzi. – Co zamierzasz zrobić?
- Jeśli to wszystko to wyjdź z mojego domu i nigdy do niego nie wracaj, rozumiesz? – wysyczała, wpatrując się w niego lodowato. – Nigdy. A jeśli kiedykolwiek ujrzę cię jeszcze na oczy – Zbliżyła się do niego powoli, wpatrując się w brodatą twarz – to cię zabiję.
Rafał patrzył na nią jeszcze przez kilkanaście sekund, po czym odwrócił się i wyszedł bez słowa.
Stała jeszcze przez chwilę w bezruchu, wpatrując się w drzwi, za którymi zniknął, a potem rozpłakała się. Głośno. Chlipała i zawodziła, uwalniając z siebie wszystkie emocje, złość, strach, żal, smutek i rozpacz, która gnieździła się w niej przez ostatnie trzy lata.
Muszę się uspokoić – Pociągnęła nosem – posprzątam.
Przypomniała sobie o Michale, jego spojrzenie, kiedy wychodził. Zapiekło, jak żywa rana, przypalana ogniem. Tak bardzo chciała, żeby tu teraz był. Z nią. I wszystko się popsuło. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki złej wiedźmy.
- Jasna cholera! – krzyknęła i wrzuciła talerze do zlewu – Muszę stąd wyjść, przewietrzyć się.– postanowiła.
Dwie minuty później była na dole. Powitała ją mroźna noc, ze śniegiem skrzypiącym pod butami i gwiazdami na niebie.
Prawdziwa Gwiazdka – uśmiechnęła się do siebie smutno – szkoda, że nie dla ...