-
Niespodziewany gość
Data: 26.09.2019, Kategorie: wigilia, niespodzianka, uczucia, Autor: XXX_Lord
... za rękę, tuż poniżej łokcia i delikatnie, bardzo powoli zaczął zsuwać rękawiczkę. - I jak? – zapytał. - Bardzo boli. – Jęknęła. - Zostawmy to. Jesteś samochodem, czy przyszłaś na piechotę? - Samochodem. Zaparkowałam niedaleko stąd, szłam do kiosku po zapałki. - Zawiozę cię do szpitala. – Podjął błyskawicznie decyzję. – Daj mi kluczyki. - Nie możesz, nie mogę cię o to prosić – poprawiła się i zaoponowała słabo – poradzę sobie. - Bzdura, kluczyki. – Wyciągnął dłoń. - Są w torebce, na wierzchu – Opuściła zrezygnowana głowę i ponownie jęknęła. - Idziemy – Po chwili poszukiwania znalazł to, czego szukał, podniósł ją za drugą rękę, chwytając pod pachą i postawił na nogi. – Poza tym jesteś cała? - Chyba tak – Otarła łzy z policzka lewą, nie uszkodzoną dłonią – Chodźmy, samochód jest tam – Wskazała palcem stojące nieopodal Clio. Prowadził szybko, ale bezpiecznie. Ból, który promieniował z dłoni był obezwładniający, poza zaciskaniem zębów i płaczem nie była w stanie nic zrobić. - Zaraz będziemy w szpitalu, jeszcze minuta – Zerknął na nią – Wytrzymasz? - Nie mam wyjścia – Uśmiechnęła się słabo – Jesteś ratownikiem? - Nie, leśniczym – odparł, patrząc z uwagą na drogę – Powinnaś oddać samochód do mechanika, słyszę coś dziwnego w silniku. - Może nieco później, kiedy dowiem się, co stało się z moją ręką? - Ależ oczywiście, nie mówiłem, że teraz – Zatrzymał się gwałtownie i wypadł z samochodu, żeby otworzyć jej drzwi. - Spokojnie, ...
... przecież nie umieram, to tylko ręka. – Wygramoliła się z siedzenia i ruszyła z grymasem na twarzy w kierunku wejścia do szpitala. - Miała pani sporo szczęścia – Pół godziny później lekarz ostrego dyżuru zrobił rentgen ręki i oglądał go uważnie w gabinecie – Gdyby uderzyła pani pod innym kątem mogłoby dojść do poważnego złamania. Na szczęście to tylko bardzo silne stłuczenie. Przepiszę pani maść, włożymy rękę w usztywniacz, żeby poruszający się nad stłuczeniem nadgarstek nie powodował bólu. Może pani smarować bolące miejsce arniką, usztywniacz będzie założony w taki sposób, żeby to pani umożliwić. I proszę oszczędzać tę dłoń. Jest pani praworęczna? - Niestety tak. – Karolina zdążyła się już uspokoić i przestała płakać. Ból też nieco osłabł, choć co jakiś czas przypominał o sobie tępym ćmieniem. - Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – Siwiejący lekarz uśmiechnął się łagodnie – będzie pani miała okazję potrenować sprawność drugiej dłoni. - Bardzo śmieszne, panie doktorze – uśmiechnęła się słabo. - No już, proszę iść do swojego chłopaka. - Mojego chłopaka? - No, tego mężczyzny, który panią przyprowadził. - To nie mój chłopak, to przechodzień, który przywiózł mnie do szpitala. - Przepraszam. Myślałem co innego. Patrzył na panią z takim niepokojem, jakby była pani jego kobietą. No, nieważne. – Wstał – Wesołych Świąt. - Wzajemnie, dziękuję, panie doktorze, do widzenia. – Wyszła za drzwi. On tam cały czas był. - I co? – Zbliżył się z wyrazem ...