Deszczowe przypadki
Data: 22.04.2023,
Kategorie:
Dojrzałe
wspomnienia,
młody,
Autor: Radeck
... czy mogłabym już wyjść, bo obiecałam córce, że zaopiekuję się dzisiaj wnuczką.
- Tak oczywiście, niech pani idzie i proszę poprosić tą panią.
I tak nici z mojej zaplanowanej randki - pomyślał sobie, mogę zostać i dzisiaj dłużej.
Wiktoria przynosząc kartotekę, wprowadziła do gabinetu staruszkę. Starsza pani narzekała na bule w brzuchu. Zbadał ją, wyglądało mu to, na coś poważniejszego.
Zapytał się ją:
- Kiedy ostatnio robiła pani badania?
- Oj to już dosyć dawno, a od czasu jak przeprowadziłam się i zamieszkałam tutaj u córki, to nie byłam u lekarza, a te lekarstwa przeciwbólowe, które mogę kupić bez recepty już mi nie pomagają.
Stwierdził, że bez specjalistycznych badań i wyników laboratoryjnych nie może postawić diagnozy. Przepisując jej silniejszy lek przeciwbólowy, dał jej adres, gdzie ma się zgłosić na badania i kazał jej przyjść za parę dni, gdy będą już wyniki.
- Czy ma pan dzieci? Spytała staruszka.
Zdziwiło go to pytanie.
- Nie mam - odpowiedział ze smutkiem
Był samotny i lubił czasami z kimś pogadać, a teraz właściwie jest już po godzinach pracy i nie spieszyło mu się.
Widząc jego smutek na twarzy staruszka powiedziała:
- Jeszcze może pan mieć dzieci.
- Zawsze pragnąłem mieć dzieci, ale teraz jestem rozwiedziony, teraz prędzej powinienem być już dziadkiem niż ojcem - zażartował lekarz przypominając sobie, że Wiktoria jest już babcią.
- Wszystko jeszcze jest możliwe panie doktorze - odpowiedziała staruszka ...
... wychodząc.
Wracając do domu myślał jeszcze o słowach staruszki. Kwitując to w myślach: Niestety, nie wszystko jest możliwe.
Następnego dnia postanowił nie czekać aż skończy pracę, tylko wcześniej zaprosić Wiktorię po pracy do kawiarni. Zgodziła się z chęcią. Oboje spędzili miłe popołudnie w swoim towarzystwie. Umówili się na wspólny wyjazd na weekend za miasto. Odprowadził ją na przystanek tramwajowy, żegnając gorącym pocałunkiem.
W sobotę rano podjechał po Wiktorię w umówione miejsce. Wyjechali w góry, był śliczny upalny dzień. Wędrowali szlakiem. Wiktoria potykając się upadła na Artura, który ją złapał, przyciskając ją obiema rękami do siebie, spojrzeli na siebie i gorący pocałunek połączył ich jeszcze bardziej w uścisku. Zeszli ze szlaku w bardziej ustronne miejsce, rozłożyli koc grzejąc się w słońcu, rozmawiali, rozkoszując się pięknym dniem i swoim towarzystwem.
Artur słuchając Wiktorię patrząc na nią znowu zamyślił się. Figura, piersi, i włosy Wiktorii przypominały mu Kornelię, miał wtedy 15 lat chodził wtedy do ósmej klasy, a Kornelia miała 36 i też była pielęgniarką, nigdy jednak jej nie widział w białym fartuchu i czepku.
Nagle słońce zaszło za chmurami, pojawił się porywisty wiatr, będzie lało. Już zmoknięci dotarli do zajazdu, przy którym na parkingu stał ich samochód. Mokrzy usiedli przy stoliku zamówili kolację. Kelner przynosząc kolację powiedział:
- Proponuję pokój z gorącym prysznicem.
- Chętnie - odpowiedziała zziębnięta Wiktoria
Wprawdzie zamierzali ...