-
Bos humana
Data: 19.05.2023, Kategorie: Incest pastisz, BBW, Autor: Ravenheart
... większe były jej piersi. Ciężkie, pełne i zwisające, przypominały bardziej krowie wymiona. Jack przyglądał się im ze zdumieniem i chorobliwą fascynacją. Do wzwiedzionych, brązowych sutków przyczepione były końcówki automatycznej dojarki. Urządzenie było widać włączone, bo co kilka sekund przez końcówkę przechodziło drżenie, a uwięziony w szklanym wnętrzu sutek tryskał białym płynem. W tym momencie Jack, w oślepiającym przebłysku zrozumienia, pojął skąd wziął się dziwny drink. Steven uśmiechnął się do niego. - To moja matka, Jack. Ma na imię Kate – powiedział miękko – Jak widzisz, czasem w tych niesamowitych opowieściach tkwi ziarno prawdy. Mamo, poznaj Jacka. Kobieta nie obróciła głowy. Poruszyła się tylko lekko, zmieniając pozycję. Wężyki odprowadzające mleko do dojarki zagrzechotały o drewnianą podłogę boksu. W tym samym momencie Jack uzmysłowił sobie, że kobieta jest naga. Popatrzył na jej wielkie, grube uda przypominające mięsiste nogi krowy. Nie mogąc się opanować, powiódł spojrzeniem wyżej, gdzie łączyły się w zadziwiająco zgrabnym łuku. Jego oczom ukazały się wydatne, nabrzmiałe wargi sromowe. Były mokre i lśniły wyraźnie nawet w słabym świetle. Jack zachłannie patrzył na ich błyszczące, różowe kształty. Nagle, ku własnemu przerażeniu uzmysłowił sobie, że budzi się w nim gwałtowne pożądanie. Pojawiło się znikąd i w jednej chwili wezbrało gwałtownie jak wiosenna powódź. Jego członek nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki drgnął i powiększył się. ...
... Krew uderzyła mu w skroniach. Nagle mógł myśleć tylko o jednym... O tym, jak bardzo pragnie stanąć za tym szerokim tyłkiem, objąć go i wbić się w to zapraszające łono. Niemal słyszał jego zew, nieme żądanie, aby spełnił odwieczny rytuał. Steven puścił jego ramię. - Czujesz to, prawda? Pragnienie, żeby z nią się kochać... żeby ją... pokryć? To jest w tobie, prawda? Jack zatoczył się na nogach. W głowie mu wirowało, spróbował odwrócić się, powiedzieć coś. Nie mógł. Stał tylko i patrzył na to wielkie, kobiece ciało. Steven popatrzył na niego. - Nie walcz z tym, Jack. To nic nie da. To feromony. Tak właśnie działają... Widzisz, one są właśnie w rui. Potrzebują dobrego partnera. Cieszę się, że to właśnie ty... One? Dopiero teraz zauważył, że kobieta nie jest sama. Sąsiedni boks także był zajęty. Znajdowała się w nim dużo młodsza kobieta, właściwie dziewczyna. Była ładna – jej ciało nie było tak obfite jak zwalista sylwetka Kate. W jej oczach zobaczył jednak ten sam pusty wyraz, który przyprawiał go o dreszcz. To było ludzkie – kobiece – ciało, ale jednak czuł, jakby ta istota pochodziła z innego gatunku. Była obca. Inna. A mimo to czuł do niej tak samo mocne pożądanie. - To Alice, moja córka. To jej mleka próbowałeś. Ono ma... bardzo specyficzne właściwości... Zwłaszcza teraz, kiedy Alice jest w rui... – szepnął Steven – Widzisz, tak właśnie wygląda klątwa McCormicków. Nasze kobiety są tak piękne i zmysłowe... Żaden mężczyzna nie potrafi im się oprzeć. Ale wymagają ...