Bos humana
Data: 19.05.2023,
Kategorie:
Incest
pastisz,
BBW,
Autor: Ravenheart
... był zupełnie obcy człowiek.
- Jeżdżę po kraju i szukam opowieści. Folklor, miejskie legendy, te sprawy... A potem próbuję z nich układać opowiadania.
- Dużo pan już napisał?
- Kilkanaście. Najpierw pisałem ambitniejsze rzeczy, ale przekonałem się, że i tak najlepiej sprzedaje się porno.
- Naprawdę?
Wzruszył ramionami.
- Oczywiście. Tak było zawsze i pewnie to się nigdy nie zmieni. Ludzie uwielbiają czytać o seksie. A najlepiej o seksie i morderstwach. Niech pan popatrzy na rysunki naskalne. Co przedstawiały? Pradawne dziwki i supersamców. Wielkie dupy i wielkie kutasy. No i sceny polowania. To się nie zmieniło – niech pan obejrzy dowolny film wyprodukowany w Hollywood.
- Więc postanowił pan pisać o seksie?
- Tak jakby. Rozmawiam z ludźmi i pytam ich o zasłyszane historie. Czasem prawdziwe, czasem urojone. Większość regionów ma tu swoje własne historie. Często bardzo ciekawe, sięgające korzeniami do czasów indiańskich. Inne przywiezione przez czarnych niewolników z Afryki, wyretuszowane, wytrawione w kulturowym tyglu. Są też echa dawnych wspomnień społecznych z Europy. Jakiś tydzień temu słyszałem taką właśnie miejską legendę. Opowiedział mi ją gość w przydrożnym barze, przysięgając, ze spotkało to znajomą jego kuzyna od strony matki. Chce pan posłuchać?
- Chętnie.
- No więc było to tak. Ta znajoma kuzynki miała faceta, w którym była na amen zabujana. To był policjant - wiadomo jak babki reagują na mundur. No ale niestety, była jakaś strzelanina ...
... z gangami i tego Johna zastrzelili. Laska oczywiście strasznie rozpaczała, nawet sama chciała się wieszać, ale jakoś ją dopilnowali. W każdym razie psychicznie ją trafiło strasznie. Próbowali jej naraić jakiegoś innego – wiadomo, natura nie znosi próżni – ale nie chciała.
Sięgnął znowu po szklankę. Opróżnił ją i gestem poprosił o nową. Chwilę patrzył na spływającą po lodzie whisky, po czym podjął opowieść.
- No więc była sama. Nie jadła, nie spała, tylko tęskniła. Całe dni przesiadywała na cmentarzu. I któregoś razu na tym cmentarzu zasłabła i nie wróciła na noc. To była rocznica śmierci tego policjanta. Wróciła rano, cała przestraszona i brudna jak siedem nieszczęść. Roztrzęsiona opowiadała, że ocknęła się tuż przed północą. Było strasznie zimno, więc się przestraszyła. Nagle poczuła, że ktoś przy niej jest – jak łatwo się domyślić to był ten policjant. Duch, znaczy się. Wypisz wymaluj jak żywy. W każdym razie na tyle żywy, że ją tam bzyknął. Na własnym grobie.
- Niesamowite – powiedział barman – Ale może po prostu jej się przyśniło?
- Gdzie tam. Dziewięć miesięcy później urodziła bachora! Oczywiście mówili, że po prostu nie wytrzymała swędzenia i po prostu puściła się gdzieś na boku, ale okazało się, że dzieciak to wykapany policjant.
- Niesamowite – powtórzył barman – Kto by pomyślał...
Jack uśmiechnął się. Nagle wróciły wspomnienia z pracy na uniwersytecie. Poczuł się jak na wykładzie. Szkoda tylko, że jego słuchaczem był jedynie ten facet, a nie młode i ...