Bos humana
Data: 19.05.2023,
Kategorie:
Incest
pastisz,
BBW,
Autor: Ravenheart
... wyizolowanych społecznościach nierzadko dochodziło do aktów kazirodczych. To może nie jest normalne, ale... – przez chwilę szukał właściwego słowa - racjonalne, że facet, który nie ma wokół siebie żadnych kobiet poza własną rodziną po jakimś czasie odkrywa, że staje mu na widok córki, która rozkwita na jego oczach. To nie ma nic wspólnego z człowieczeństwem – to czysta biologia. Dziś – z racji rozwoju cywilizacji, a przede wszystkim prawa - o taką sytuację trudniej, ale jeszcze sto lat temu to było zjawisko dość powszechne. Oczywiście im dłużej zjawisko zachodziło, tym większa była szansa, że z takiego związku urodzi się ułomne potomstwo. Ale spróbuj przetłumaczyć niewykształconemu chłopu, że nie może bzyknąć cycatej córeczki, w której buzują hormony, bo jest szansa na defekt chromosomalny. Trzeba wymyślić coś innego. Najlepiej klątwę.
- Tak, to ma sens – mruknął zamyślony
- Steven, polej jeszcze – Jack uniósł pustą szklankę
Barman wyglądał na stropionego.
- Wiesz, może być mały problem. Whiskey się nam skończyła... Ale czekaj, coś wymyślimy – dodał widząc rozczarowaną minę gościa.
Wyszedł na chwilę, po czym powrócił z pękatą butlą białego płynu. Jack przyjrzał się jej nieufnie.
- Co to?
Steven uśmiechnął się.
- Alkohol własnej produkcji. Tylko dla wybranych gości... Spróbuj, a zapewniam, że będziesz zadowolony.
Odkorkował butelkę i nalał szczodrze do szklanki. Płyn był biały, niezbyt gęsty i przypomniał Jackowi lata dzieciństwa.
Jack ...
... roześmiał się.
- To mleko? Drink dla skautów?
Steven uśmiechnął się tajemniczo.
- Właściwie jesteś blisko. To alkohol oparty o mleko. Tu, na samotnej farmie to jedyny produkt dostępny przez cały rok w odpowiedniej ilości. Nie wiem, czy wiesz, ale niektóre ludy koczownicze przez wieki upijały się właśnie takimi trunkami.
- To kumys? - Jack przypomniał sobie wyprawę na azjatyckie stepy
- Nie. Mongolski kumys jest dość słaby, no i produkuje się go z końskiego mleka, a ja nie trzymam klaczy. Mojej recepturze znacznie bliżej do mlecznej wódki zwanej archi, także zresztą wywodzącej się z Azji.
- Czekaj, chcesz mi powiedzieć, że robisz wódkę z mleka?
- W uproszczeniu – tak. Oczywiście receptura jest specjalna i zawiera parę dodatkowych składników, ale podstawą jest mleko. Zresztą spróbuj, jestem pewien, że będziesz zadowolony.
Jack sięgnął po szklankę i podniósł ją do ust. Przez ułamek sekundy zawahał się, ale chcąc sprawić gospodarzowi przyjemność wychylił trunek. Delikatny, jedwabisty płyn smakował dziwnie, ale smacznie. Nie wyczuwał smaku alkoholu, ale gdy tylko przełknął pierwszy łyk poczuł, że robi mu się ciepło. Bez zastanowienia opróżnił szklankę jednym haustem. Czuł, że napój rozgrzewa go lepiej niż whisky.
- I jak?
Chuchnął w dłoń, jak nauczył go znajomy Rosjanin.
- Doskonałe. Mocne, jak cholera, choć nie czuję wódki. Pijesz jak herbatę, a wali jak samogon – zachichotał
Twarz Stevena rozjaśnił szeroki uśmiech.
- Cieszę się, że ci smakuje. To ...