-
Pogrzebywacz (I). Pośmiertny sen
Data: 16.06.2023, Kategorie: zombi, santa muerte, zakład pogrzebowy, nieznajomy, Autor: Man in black
... na pewno. – Puściła do niego oko, lekko wyginając kąciki ust ku górze. Roksana dotknęła wahadła w miejscu żłobienia dziwnych znaków. Przesunęła palcem po drewnie i spojrzała na swojego pracodawcę. – Czy to łacina? Pokręcił przecząco głową. – Niestety nie. Próbowałem to tłumaczyć na wiele sposobów. Oczywiście bez powodzenia. Wrócili na swoje miejsca, co rusz zerkając na niecodzienne urządzenie. – Kiedyś lubiłem czytać książki poświęcone parapsychologii, liczyłem również na jakieś interesujące eksperymenty, ale albo mój psycho-sonar nie działa, albo nie trafił mi się nieboszczyk, który zapadł w pośmiertny sen. – Myślę, że kupił pan bezużyteczne coś w celu potwierdzenia jeszcze bardziej bezużytecznej i fantastycznej teorii. No, ale cóż, kto bogatemu zabroni? – Uśmiechnęła się, jakby chciała dodać jeszcze jedną uszczypliwą uwagę, ale w tym czasie zadzwonił telefon Wojtka. Odebrał połączenie, chwilę słuchał, po czym rzucił do słuchawki, że jest gotowy. Odłożył komórkę i spojrzał na dziewczynę. – Wygląda na to, że za chwilę będziemy mieli towarzystwo. Chłopaki wiozą nam świeżego trupa. – Co prawda jest nieco późno, ale chętnie panu pomogę. Dziewczyna dopiła resztę koniaku i wyszli z gabinetu. W zakładzie zjawili się w sam raz. Na podjeździe właśnie mignęły światła karawanu. Po chwili dwóch pracowników Wojtka zjawiło się z ciałem umieszczonym w czarnym worku. Położyli zwłoki na metalowym stole. Wojtek zauważył, że młodszy z pracowników zerka ...
... ukradkiem na Roksanę. Wyglądało na to, że szczególne wrażenie zrobiły na nim nogi dziewczyny. – Tadek, co z tobą? Pierwszy raz widzisz kobietę? – Na twarzy chłopaka pojawiło się zakłopotanie. Roksana uśmiechnęła się, z tryumfem na twarzy. Chłopak wymamrotał bełkotliwie „dobranoc” i zniknął za drzwiami. Wojtek dostrzegł niewyraźną minę drugiego pracownika. – Co jest, Adaś? Coś nie tak? – zagaił. – Sam nie wiem, szefie. – Mężczyzna potarł nos i spojrzał na worek. – Miejsce, z którego zabrano te zwłoki... – zamyślił się przez chwilę – ...było naprawdę upiorne. Roksana obserwowała zaciekawiona to Wojtka, to Adama. – Upiorne? – Jej wzrok powędrował w stronę zwłok. – Szefie, wyjdźmy na zewnątrz. – Mężczyzna najwyraźniej nie chciał rozwijać tematu przy Roksanie. – Ej, chwileczkę. A ja to co? Jestem tutaj dla ozdoby? – oburzyła się kobieta. Obaj spojrzeli w jej stronę. – Niewątpliwie stanowi pani ozdobę tego miejsca. – Bezczelność i sposób, w jaki walczyła o uwagę, przypadł Wojtkowi do gustu. – No dobrze, niech pani zostanie. – Zwrócił się do Adama: – Mów, o co chodzi. Pracownik chwilę wahał się niezdecydowany, wreszcie wskazał głową okryte folią ciało. – Znaleziono ją na poddaszu kamienicy w śródmieściu. Całe jej mieszkanie pokrywały cudaczne symbole. Wszędzie stało pełno upiornych figurek i dziwacznych książek napisanych w obcych językach. Normalnie miałem ciarki na plecach. Ludzie to w ogóle mówili, że z tego mieszkania dochodziły jakieś podejrzane ...