1. Pogrzebywacz (I). Pośmiertny sen


    Data: 16.06.2023, Kategorie: zombi, santa muerte, zakład pogrzebowy, nieznajomy, Autor: Man in black

    ... t-shirt. Zajęła to samo miejsce, co poprzedniej nocy, i w ten sam sposób podwinęła nogi pod siebie, trzymając w dłoni kieliszek z koniakiem, który Wojtek wręczył jej bez pytania, a ona przyjęła bez słowa. Oświetlenie gabinetu zepchnęło cienie do najdalszych zakamarków.
    
    – Pomijając mój nieudany żart, naprawdę czytałem kiedyś, że niektórzy ludzie nie odchodzą całkowicie na drugą stronę.
    
    Roksana zerknęła na niego z delikatnym uśmiechem. Dokładnie takim, jakim częstuje się nieszkodliwego dziwaka.
    
    – Czasami zapadają w... w coś na kształt... – zamyślił się – ...nazwałbym to pośmiertnym snem.
    
    – Brzmi nawet romantycznie. – Jej głos zdradzał, że nie traktuje teorii poważnie.
    
    Napiła się koniaku i oblizała usta koniuszkiem języka.
    
    – Zaczynam sądzić, że celowo wymyśla pan takie historie. Chce pan, żebym uległa atmosferze zakładu pogrzebowego, a wtedy po raz kolejny spróbuje mnie pan wkręcić.
    
    Uśmiechnął się zagadkowo.
    
    – Więc jak, panie Wojtku, wkręca mnie pan?
    
    Zaprzeczył ruchem głowy.
    
    – Czyli chce mi pan powiedzieć, że niektórzy zmarli zawieszają się gdzieś pomiędzy naszym światem a zaświatami?
    
    – Pięknie to pani ujęła. Sam nie nazwałbym tego lepiej. Coś pani pokażę.
    
    Podszedł do jednej z wypełnionych książkami półek, sięgnął gdzieś za mebel i po chwili wrócił z tajemniczym urządzeniem. Postawił je obok stolika.
    
    – A cóż to za ustrojstwo? – Roksana podniosła się zainteresowana.
    
    – Nazywam je psycho-sonarem.
    
    – Psychooo-co?
    
    – To urządzenie ...
    ... pochodzi z osiemnastego wieku. Kupiłem je u pewnego antykwariusza, strasznego dziwaka. Podobno ma działać jak sonar, który używa fal dźwiękowych w celu detekcji obiektów. To urządzenie oczywiście nie wykorzystuje fal dźwiękowych, ale wychwytuje pośmiertną emanację energii.
    
    Dziewczyna podeszła bliżej i dotknęła ostrożnie drewnianej konstrukcji. Urządzenie sięgało jej niemal do bioder. Przypominało ogromną klepsydrę czy stary, niekompletny zegar. Do masywnej podstawy przymocowane były cztery ręcznie rzeźbione kolumienki, zwieńczone płaskim daszkiem, na którym wyryte były nieznane jej symbole i słowa. Pod daszkiem zamocowano wahadło, również pokryte tajemniczymi inskrypcjami.
    
    – Coś jak radar na nieboszczyków?
    
    – Owszem, można to tak nazwać.
    
    – Nie wygląda na skomplikowane. Jak to działa?
    
    – Siła tego urządzenia leży w tych symbolach i inskrypcjach, tak przynajmniej sądzę. Wahadło zaczyna pracować, kiedy wyczuwa pośmiertną emanację energii.
    
    – Ile pan za to zapłacił? Jeśli to nie jest niedyskretne pytanie. – Zmieszała się. W ostatniej chwili zdała sobie sprawę ze swojej niedyskrecji.
    
    – Osiem tysięcy. – Wojtek zabrał ze stolika kieliszek i dopił resztkę koniaku.
    
    – Pan naprawdę nie ma na co wydawać pieniędzy? Może powinnam zażądać podwyżki?
    
    Zerknął na nią lekko zmieszany.
    
    – Nie wygląda pani na zabytek...
    
    – Dziękuję – wpadła mu w słowo i dygnęła w staroświeckim stylu.
    
    – I nie sądzę, żeby miała pani jakieś niecodzienne właściwości.
    
    – Ale nie wie pan tego ...
«12...8910...18»