1. Pogrzebywacz (I). Pośmiertny sen


    Data: 16.06.2023, Kategorie: zombi, santa muerte, zakład pogrzebowy, nieznajomy, Autor: Man in black

    ... podszedł do kominka, skąd zabrał mosiężny pogrzebacz. Ścisnął go mocno w dłoni i machnął w powietrzu. Spojrzał na Roksanę. Wpatrywała się w niego szklistym wzrokiem, starając się znaleźć w jego oczach cokolwiek, co dodałoby jej otuchy.
    
    – Nie ma mowy, żebym tutaj została. – Podniosła się gwałtownie.
    
    Ruszyli korytarzem, który prowadził do zakładu. Roksana trzymała się blisko Wojtka. Odruchowo ujęła dłoni mężczyzny. Nie wzbraniał się przed jej bliskością. Szli, trzymając się za ręce i rozglądając podejrzliwie dookoła. Wreszcie stanęli przy drzwiach, za którymi znajdowały się zwłoki.
    
    Wojtek ostrożnie nacisnął klamkę. Drzwi ustąpiły bezgłośnie. Ich oczy musiały przyzwyczaić się do ciemności. W pierwszej chwili niczego nie widzieli. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach zaczęli odróżniać kontury mebli, stołu i wreszcie zarys leżącego trupa. Nie mogli zaprzeczyć temu, że ze środka sączył się nieprzyjemny chłód. Roksana poczuła, jak włoski na karku stają jej dęba. Sutki nabiegły krwią i pulsowały boleśnie.
    
    – Pański nieboszczyk emanuje jak jasna cholera – szepnęła Wojtkowi prosto do ucha.
    
    Po raz pierwszy Wojtek docenił obecność i bliskość dziewczyny. Cieszył się, że jest z nim w tej chwili; że ją zatrudnił; a nawet zaczął żałować, że traktował kobietę protekcjonalnie, zamiast spróbować ją uwieść. Nagle dostrzegli, że jaśniejsza plama, jaką stanowiły zwłoki, drgnęła nieznacznie. Ciało wykonało ruch na tyle dyskretny, że równie dobrze można było wziąć go za złudzenie. ...
    ... Mimo to Roksana czuła, że napinają się jej mięśnie. Wpatrywali się w majaczącą plamę tak intensywnie, że wszystko poza ciałem rozmyło się. Mrok, który wypełniał salę, wydawał się brudny i lepki. Sama myśl o wejściu do środka napawała ich obrzydzeniem, jakby oślizła ciemność mogła ich obłapić swoimi plugawymi mackami.
    
    Nagle nieboszczka drgnęła w sposób niebudzący wątpliwości. Serce Wojtka zamarło ze strachu. Gdyby Roksana nie dyszała tuż obok, Wojtek zabrałby się stamtąd, gdzie pieprz rośnie. Zdusił chęć ucieczki i odwrócił się do dziewczyny.
    
    – Ona chyba chce wstać.
    
    Jeszcze godzinę temu Wojtkowi nie przyszłoby do głowy, że mógłby powiedzieć coś takiego o zwłokach.
    
    – Przecież ona nie żyje. – Szept dziewczyny był niewyraźny; czuła jakby miała piach w gardle. – Musimy to coś powstrzymać.
    
    Zaimponowała mu odwaga Roksany. Przypomniał sobie o pogrzebaczu, który wciąż ściskał w wolnej ręce. Wiedział już, że trzeba będzie z niego zrobić użytek. Wyłuszczył dziewczynie swój plan. Skinęła głową, że rozumie i się zgadza. Wojtek namacał włącznik i po chwili ciemność rozpierzchła się jak stado kruków.
    
    Pomimo światła, weszli ostrożnie, obawiając się ataku z każdej strony. Powoli zbliżyli się do zwłok. Wojtek spocił się jak mysz.
    
    Tymczasem nieboszczka w zwolnionym tempie odwróciła głowę w ich stronę. Obydwoje poczuli strach, chęć ucieczki powróciła ze zdwojoną siłą. Oczy Roksany przybrały rozmiary spodków, na których Wojtek stawiał zawsze filiżanki z kawą. Wpatrywała się z ...
«12...121314...18»