1. Pogrzebywacz (I). Pośmiertny sen


    Data: 16.06.2023, Kategorie: zombi, santa muerte, zakład pogrzebowy, nieznajomy, Autor: Man in black

    ... wilgotne, kobiece usta na swojej skórze, do tego zapach i ciepło kobiecego ciała. Drgnął nerwowo. Zauważyła, że pobladł. Zrozumiała, że posunęła się za daleko. Przeprosiła pospiesznie.
    
    – Nic nie szkodzi – skłamał.
    
    Wyjął chusteczkę higieniczną i przetarł policzek.
    
    – Pomyślał pan, że to może być obraźliwe dla kobiety?
    
    Spojrzał na nią, nie rozumiejąc.
    
    – Nie jestem jakaś parszywa, nie musi się pan wycierać.
    
    Odłożył chusteczkę na stół obok talerza.
    
    – To umowa na okres próbny i z całą pewnością takie odzywki nie przybliżają pani do stałego etatu.
    
    Zapadła krępująca cisza, podczas której mierzyli się wzrokiem.
    
    – Dziwny pan jest – skwitowała wreszcie i włożyła do ust kolejny kęs jajecznicy.
    
    Zarówno podłogę, jak i ściany pomieszczenia, w którym przygotowywał zmarłych, pokrywały kafelki, utrzymane w niemal sterylnej czystości. Zapach detergentów wciąż unosił się w powietrzu. Całość, skąpana w ostrym świetle, przywodziła na myśl szpitalną kostnicę. Na metalowym stole leżał około trzydziestoletni nieboszczyk – nagi, umyty i gotowy do ubrania.
    
    – Ciekawe, czy miał dobre życie – zastanowiła się głośno Roksana.
    
    Wojtek rzucił okiem na denata.
    
    – Tego nie wiem, ale z całą pewnością było krótkie.
    
    Krzątali się chwilę w milczeniu, po czym Wojtek przeprosił dziewczynę i wyszedł. Nie było go zaledwie trzy minuty, a kiedy wrócił, zaczął się przyglądać nieboszczykowi na tyle ostentacyjnie, że zwrócił na siebie uwagę Roksany.
    
    – Co się stało? Na co pan tak ...
    ... patrzy?
    
    Nie odpowiedział od razu, udając konsternację. Zerkał to na nią, to na zwłoki, obserwując jej rosnące zdziwienie. Brązowe oczy Roksany zrobiły się okrągłe.
    
    – Dotykała go pani? – zapytał wreszcie, siląc się na powagę.
    
    Spojrzała zaskoczona na trupa, później na Wojtka.
    
    – Jeszcze nie. Przygotowywałam dla niego ubranie. – Wskazała kciukiem wieszak z garniturem.
    
    W rękach wciąż trzymała białą, odprasowaną koszulę zmarłego. Mężczyzna zamyślił się, a raczej udał zamyślonego.
    
    – Chwila, dlaczego patrzy pan na jego przyrodzenie?
    
    Sporo kosztowało go stłumienie uśmiechu.
    
    – Mam wrażenie, że penis nieboszczyka leżał w innej pozycji.
    
    Jej oczy zrobiły się jeszcze większe, w dodatku zbladła.
    
    – Słucham? Co pan chce przez to powiedzieć?
    
    Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Ponieważ nie doczekała się odpowiedzi, kontynuowała drżącym z oburzenia głosem.
    
    – To jakiś branżowy żarcik? Tak wkręca się nowych?
    
    Wojtek nie odpowiedział.
    
    – Nie jestem pieprzoną nekrofilką! Jest pan skończonym draniem! – krzyknęła. Rzuciła w szefa trzymaną koszulą i wybiegła, trzaskając drzwiami.
    
    Nie widział Roksany przez resztę dnia. Domyślał się, że zamknęła się w swoim mieszkaniu w piwnicy. Postanowił dać jej spokój. Nie tak miało wyjść, ale szybko zdążył zapomnieć o swoim psikusie, uznając, że kobieta nie zna się na żartach. Nie pojawiła się ani na obiedzie, ani na kolacji.
    
    Było już późno, kiedy kładł się spać. Właśnie wtedy usłyszał podejrzany dźwięk. Najpierw pomyślał, ...
«12...456...18»