Księgarnia (I)
Data: 24.06.2023,
Kategorie:
koleżanka,
Zdrada
miłość,
śmierć,
Autor: XXX_Lord
... piorun.
- Usiądź. – Moje wnętrze gotuje się, ale na zewnątrz jestem zimny, jak lodowiec. Biorę ją za rękę i sadzam przy stole. Sadowi się na krześle, z miną małego dziecka, które wie, że zbroiło solidnie, ale w dalszym ciągu ma nadzieję. Na uniknięcie kary.
Tylko do jasnej cholery, ona nie zapierdoliła cukierka koleżance z klasy, tylko rżnęła się z obcym facetem, bezczelnie mnie przy tym oszukując!
- Powiedz mi – Patrząc jej w oczy zadaję spokojnym tonem pytanie. – znudziłem ci się? Zrobiłem coś, czego nie powinienem zrobić? A może pokazał ci swojego kutasa i poleciałaś na gabaryty, co?
- Bartek, proszę cię. – W jej tonie wyczuwam błagalną nutę. Sorry kochanie, moja litość wobec ciebie zakończyła się wraz z wypowiedzeniem przez ciebie słów "tak" oraz "spałam z nim" kilka minut temu.
- To były pytania retoryczne! – gromię ją wzrokiem podnosząc ton głosu – No dobrze, zrobimy tak. Dzisiaj, ponieważ jest późny wieczór prześpię się na kanapie, a ty w sypialni, bo nie zamierzam dzielić już nigdy więcej z tobą łóżka. Nigdy, rozumiesz?!
- Jutro zrobię nam rano śniadanie, coś a'la ostatni posiłek skazańca dla ciebie. – Śmieję się szyderczo ze swojego żartu. Agnieszka patrzy na mnie z bólem w oczach – A po śniadaniu pojadę do pracy. Kiedy wrócę, nie chcę widzieć tu nic twojego, rozumiesz? Caritas stanie się bogatszy o wszystko, co tu pozostawisz. – Wstaję od stołu i nie patrząc na nią kieruję się w stronę salonu.
- Aha, no i najważniejsze, co wydaje się być ...
... oczywiste, ale nie wspomniałem o tym, więc pozwolisz, że dopełnię formalności. – Odwracam się i zimnym wzrokiem świdruję jej twarz. Po policzkach płyną łzy, które rozmazują czarny tusz. – Twoja osoba jest tu równie mile widziana co twoje graty, więc masz czas jutro do około osiemnastej, żeby wynieść się stąd definitywnie! Cicho! – Podnoszę dłoń uciszając jej próby nawiązania dialogu. – To absolutny koniec, nigdy więcej nie zaufam ci po tym, co zrobiłaś. Jutro ma cię tu nie być. – Wychodzę z kuchni i zalegam na kanapie w salonie, przed telewizorem.
Cała noc nieprzespana, czuję się koszmarnie, ale kiedy pomyślę o łysym, rżnącym moją kobietę, prawie narzeczoną, krew się we mnie gotuje i odzywa żądza mordu. I to boli, bardzo boli.
Ta dziwka złamała mi serce.
Wstaję około szóstej i zabieram się za śniadanie. Przez pół nocy słyszałem odgłosy przez nią wydawane – pochlipywanie pod nosem i dźwięki świadczące o pakowaniu się. Około pierwszej dźwięki ustały – poszła spać.
Stawiam śniadanie na stole i powoli przeżuwam kanapki, nie czując żadnego smaku. Tak, jakbym jadł gumę z wiórami. Żołądek jest ściśnięty, skurczony i boli. Dłonie drżą, a w głowie panuje chaos. Pozorny chaos, plan działania, wyklarował się w zasadzie sam po tym, jak potwierdziła mi, że pieprzyła się z innym.
Kwadrans po siódmej słyszę ją, kierującą się w moją stronę. Wchodzi do kuchni. Nie umalowana, z podkrążonymi oczami, wygląda koszmarnie. Pogodne i uśmiechnięte oblicze wyparowało, na twarzy maluje się ...