1. Księgarnia (I)


    Data: 24.06.2023, Kategorie: koleżanka, Zdrada miłość, śmierć, Autor: XXX_Lord

    ... wypadku uciekłbyś, gdzie pieprz rośnie, panie Kalinowski. Lubię cię, nawet bardzo i wiem, że ty czujesz do mnie to samo. A jeśli, – Podnosi rękę i ucisza mnie widząc, że chcę coś powiedzieć – jeśli czujesz, że jest za wcześnie po odejściu Agnieszki, daję ci wolną rękę i możesz w tej chwili wyjść. Nie powiem ani słowa i będę traktowała cię, jak do tej pory. Jak dobrego kolegę. Czy to uczciwy układ?
    
    Kiwam głową na znak zgody nic nie mówiąc?
    
    - No to jak? Zostajesz?
    
    - Zostaję.
    
    - Przestań się w takim razie naburmuszać i chodź tu do mnie, najbardziej inteligentny chłopaku z klasy. – Przyciąga moją twarz i całuje delikatnie.
    
    Czeka nas długa noc.
    
    Jadę na próbę. Kwiatkowski już wie, ale obiecał mi, że nic nie powie reszcie zespołu.
    
    Zakomunikuję im to sama.
    
    Jest cholernie zimno, rano temperatura wynosiła minus dziewiętnaście stopni Celsjusza.
    
    Lubię zimę, ale to jest kurwa mać przesada! Ubieram się jak na wycieczkę przez Syberię, a i tak mam zmarznięte dłonie i stopy, na dodatek rano nie odpalił mi samochód i muszę jechać komunikacją.
    
    Na próbę docieram pół godziny spóźniona, reszta zespołu czeka zniecierpliwiona.
    
    - Przepraszam, samochód umarł rano od mrozu, musiałam jechać komunikacją. – Zrzucam z siebie kurtkę, czapkę oraz rękawiczki i z marszu siadam za zestawem perkusyjnym. – Chciałabym wam coś powiedzieć zanim zaczniemy. – Biorę głęboki oddech. – Odchodzę z zespołu. Dzisiaj gramy razem po raz ostatni.
    
    Wszyscy oprócz Kwiatkowskiego otwierają ...
    ... szeroko oczy ze zdziwienia.
    
    - Dlaczego? – Marek, gitarzysta prowadzący wreszcie przerywa ciszę. – Czy to jest spowodowane naszą próbą wyrzucenia cię z kapeli po ostatniej awanturze?
    
    Spoglądam na niego przez chwilę.
    
    - I tak i nie. – Odpowiadam po długiej ciszy – Nie, bo decyzję podjęłam już jakiś czas temu. Tak, bo próba pozbycia się mnie przyspieszyła moje odejście. Nie patrzcie tak na mnie. – dodaję po chwili – Grało mi się z wami świetnie, ale czas na zmianę, to raz, a dwa, jesteście dla mnie za spokojni. – Uśmiecham się, na co wszyscy z wyjątkiem Kwiatkowskiego odpowiadają uśmiechem. – Dajmy czadu po raz ostatni, a potem chodźmy się napić.
    
    Zakochany.
    
    Nigdy bym nie przypuszczał, po prostu, stało się. Od tak, strzała Amora, Kupidyna, czy jak ją nazwać. Jebło mnie konkretnie, jakbym nagle zderzył się z rozpędzonym pociągiem towarowym, wiozącym czołgi, lub inny, ciężki, wojskowy sprzęt.
    
    Kiedyś widziałem transport przęseł mostu. Wielkie ciężarówki, z podwójnymi przyczepami, eskortowane przez wyprzedzające je o kilkadziesiąt metrów samochody jadące na sygnale. Poruszające się późną nocą, tak, aby ruch był jak najmniejszy. Myśl, jaka pojawiła się w mojej głowie, to zderzenie z ciężarówką – ciężar przynajmniej kilkudziesięciu rozpędzonych (a może więcej) ton, kontra kilkadziesiąt kilo miękkiego, wrażliwego ludzkiego ciała.
    
    Bez szans na przeżycie.
    
    Tak obecnie się czuję. Jakby trafiła mnie ciężarówka, pociąg towarowy, lub inna, niepowstrzymana masa, kierująca mnie ...
«12...293031...38»