Księgarnia (I)
Data: 24.06.2023,
Kategorie:
koleżanka,
Zdrada
miłość,
śmierć,
Autor: XXX_Lord
... ochotę na teatr. Jedyne czego obecnie pragnę to zamknąć ją w ciemnym pomieszczeniu i kochać się z nią przez pół nocy. Ostro, namiętnie. Zostawić ślady na jej ciele, tak żeby bolało.
- No to chodźmy, żebyśmy później nie musieli biec na złamanie karku.
- Zaczekajcie. – Słyszymy za sobą krzyk. To Kamil. – Słyszałem waszą rozmowę, nie podsłuchiwałem, naprawdę. – Czerwieni się dysząc ciężko z powodu zmęczenia. – Pomyślałem sobie, że może – urywa – że może moglibyśmy pójść z wami?
- My? – Uśmiecham się do niego. – Nie masz nic przeciwko? – Patrzę na Martę, która kiwa głową zgadzając się na towarzystwo. – No to super. Mam nadzieję, że dostaniecie bilety. Masz dziewczynę?
- Ekhm, Bartek. – Marta przytrzymuje moją dłoń – Myślę, że zanim pójdziemy powinieneś poznać Rafała.
W mojej głowie rozlega się ostrzegawczy alert. Spoglądam na Kamila próbując dodać dwa do dwóch.
Rafała?
Kamil jest gejem?
W sumie, wygląda nieco na waginosceptyka.
Nie przeszkadza mi to, jest w porządku gościem i lubię z nim rozmawiać. A że woli ssać kutasy zamiast lizać cipki? Jego wybór.
- Cześć, jestem Rafał. – Barczysty, wyższy ode mnie o pół głowy brunet podaje mi potężną dłoń. Już wiem, kto jest dziewczyną, a kto chłopakiem w tym związku. – Miło mi cię poznać. Kamil opowiedział mi nieco o tobie, to ty jesteś tym niesamowitym gościem, który zawrócił Marcie w głowie – Uśmiecha się do mnie puszczając oko.
- Z tą niesamowitością to przesadziłeś mocno, kolego – Przyjmowanie ...
... komplementów nie jest moją mocną stroną, a zwłaszcza od gościa, który być może zastanawia się, jakby to było rżnąć cię w tyłek. No, ale zgodziłem się, więc trzeba być grzecznym. Chyba, że typ sam zacznie przeginać, wtedy go spacyfikuję. – Jestem zwykłym czytaczem książek, a Marta dała się na to złapać. Biedna dziewczyna, nie wie w co się pakuje. – Dostaję mocnego kuksańca.
- Chodźmy już. – Bierze mnie pod rękę spoglądając na mnie z politowaniem. Wychodzimy na zewnątrz, owiewa nas mroźne, szczypiące w policzki powietrze, a na śniegu skrzy się odblask latarni i neonów okolicznych sklepów. – Na głowę musiała spaść ci Encyklopedia PWN, bo takich głupot nie słyszałam już dawno. – Ruszamy w kierunku teatru. Do przejścia mamy niecały kilometr, więc nie zdążymy zmarznąć, mimo że na zewnątrz jest około minus piętnastu stopni.
- No co, muszę się trochę z tobą podroczyć, żeby nie było zbyt cukierkowo. – Wysuwam prowokacyjnie język.
- Głupol, regularny głupol. Schowaj ten jęzor. – Zdejmuje rękawiczkę i próbuje palcem wepchnąć go z powrotem do ust. – Popękają ci usta, Bartek.
- Wczoraj, kiedy wieczorem wpychałem go w twoją cipkę, to jakoś nie narzekałaś. – Strzelam udawanego focha.
- Nno nie. – Jej głos drży, a oczy błyskawicznie stają się błyszczące. – Tam twój język zawsze będzie mile widziany. – Dodaje cichym, namiętnym głosem, wpatrując się we mnie intensywnie.
Przedstawienie jest świetne, jak się okazało sala wypełniła się w około trzech-czwartych, jak na teatr to wynik, za ...