Przypadki Violetty przez v i dwa…
Data: 30.07.2023,
Kategorie:
teściowa,
Romantyczne
wesele,
żartobliwie,
Autor: CichyPisarz
... jak normalna teściowa. - Ups! Przepraszam - wzorcowo złączyła kolana i ugięła nogi, by schylić się nagle i podnieść coś z podłogi.
Dawid automatycznie skierował tam oczy. Serce zabiło mu szybciej.
Spojrzał na płonącą rumieńcem twarz mamy.
Poprawiny to poprawiny. Taneczna i alkoholowa gehenna dla wszystkich lubiących i nielubiących zabawę, a którzy w dniu wesela się kontrolowali, bo chcieli dobrze wypaść przed rodziną. Na tym weselu takich nie brakowało.
Dawid wrócił do pokoju grubo po pierwszej w nocy, był lekko wstawiony. Wziął prysznic i poczłapał do łóżka. Teściowa już spała. Wspomniał resztki ulotnego erotycznego snu i przez chwilę poczuł w sobie siłę, by dobrać się do tej kocicy. Tak ją przecież zapamiętał.
Ułańskiej fantazji mu nie brakowało, ale ten pomysł szybko porzucił. Położył się. Kilka minut później zasnął.
Środek nocy. Ciemno i cicho. I nagle pojawia się szept.
- Śpisz?
- Co? Kasia? - wymamrotał po przebudzeniu, był zdezorientowany.
- Nie. Pytałam, czy śpisz? Ale...mogę być Kasią.
- A śpię, jak mówię? Nie.
- Najwyższa pora, żeby któryś z was wstał.
- Wstaliśmy już.
- Ja i ty tak. Jeszcze pora na... O! Rzeczywiście wstaliście obaj. Dawid i Goliat. To jak? Mam być Kasią, czy..?
- Czy.
- To... będę Violettą - ucieszyła się. - Pisze się przez v i dwa t, pamiętaj - zaznaczyła. - Możesz tak do mnie mówić w trakcie. Lubię to. Tylko bez dotykania - udała poważną minę.
- Żartujesz?
- A jak myślisz?
- Że tak. Przecież ...
... już...
- Jasnowidz. Pewnie, że żartuję.
- A miałem cię dla teścia pilnować przed innymi facetami - pokręcił głową.
- Jak powiedział - "Przed innymi." Reszta to kwestia interpretacji.
- Ta chyba jest właściwa, co? - prowokował.
- Oj tak. Dobrze interpretujesz... mmmh. Ta jest najwłaściwsza. Mmm! A ja miałam cię dla Kasi pilnować. Szczególnie w nocy. Mmm! - wymruczała. - Pilnuję? - wyjęknęła zachwycona prześlizgującym się w jej wnętrzu członkiem.
- Bardzo dobrze mnie pilnujesz. Jest noc, jesteś blisko. Reszta to kwestia interpretacji.
Zaśmiała się głośno na tę dysputę o interpretacji.
- No już bliżej być się nie da - mruczała. - Czyli nie robimy nic złego, tak? Mmm...
- Nie. Wypełniamy swoje zobowiązania. Proszono nas o to - szeptał podniecony rozmową.
- Raczej ty wypełniasz. Oj jak dobrze wypełniasz. Mmm! Całkowicie wypełniasz. Taki sumienny zięć to skarb. To... ja muszę cię pilnować do rana.
- Wiola! - uspokajał jej zapędy, bo już czuł, że leci na rezerwie.
- Violetta. Przez dwa t - przypomniała. Tym razem pominęła informację o "v", bo fonetycznie brzmiało podobnie do "w". - Violetta będzie cię pilnować do samego rana.
Mówiła, i jak mówiła, zrobiła.
Tej nocy słowa "wypełniać" i "pilnować" już na zawsze miały dla tych dwojga zmienić znaczenie. Tak samo jak on już nigdy nie zapomni zaakcentować dwóch "t" w jej imieniu. W czasie wzajemnego "pilnowania się", dziesiątki razy wypowiadał jej imię, a ona prawie dostawała od tego spazmów. Ona ...