Red Mark (IV)
Data: 14.08.2023,
Kategorie:
wampiryzm,
Lesbijki
walka,
krew,
Fantazja
Autor: Camess
... mrugnęła do mnie.
- Mamo! Przestań! - kolejny rumieniec zakwitł mi na twarzy. - Ona jest... nie wiem. Naprawdę ją lubię. Chociaż jeszcze nie znamy się najlepiej. - dokończyłam. To było niedopowiedzenie. Ciężko jest dobrze poznać osobę żyjącą kilka wieków na przestrzeni niecałych dwóch miesięcy. To jeden z powodów, dla których nie potrafiłam jej jeszcze całkowicie zaufać. Nie najważniejszy, ale jednak.
- Nie martw się. Jestem pewna, że zdążycie się poznać całkiem nieźle. Chyba nigdy nie widziałam, żebyś aż tak się rumieniła. - uśmiechnęła się pocieszająco. Cieszyłam się, że tak łatwo zaakceptowała informację o moim nowo odkrytym pociągu do kobiet. Nie miałam pojęcia, że tak bardzo bałam się reakcji Elizabeth, możliwości odrzucenia czy pogardy. Dwudziesty pierwszy wiek nie oznaczał przecież, że homofobia nie istniała.
Wzięłam łyk kawy. Dużo mleka, dużo cukru, taka jak lubiłam. Rany, naprawdę potrzebowałam kofeiny. Bez Caroline ratującej mnie swoją życiodajną krwią, zmęczenie w końcu zaczęło mnie dosięgać. Nadal nie potrafiłam objąć umysłem tej mocy. To, jak rany się goiły od jednej, małej kropli... Niesamowite.
- A co z tobą, mamo? Co u ciebie?
- Och, też kogoś poznałam. - figlarny uśmiech wykrzywił jej wargi. - Jest pewien facet. Ma na imię Lucian. Przystojny, szarmancki... Mam z nim randkę jutro wieczorem.
- Mamo! Cieszę się! Może w końcu przestaniesz się nudzić sama w domu. - zaśmiałam się. Naprawdę cieszyło mnie, że znalazła sobie kogoś. Przydałaby ...
... się osoba, która by się o nią zatroszczyła. Od śmierci ojca, czyli prawie dwudziestu lat, nie miała nikogo poza mną.
Jednak imię Lucian brzmiało niepokojąco znajomo...
- Opowiadaj mi wszystko...
Rozmawiałyśmy godzinami, nadrabiając stracony czas. Pominęłam oczywiście szczegóły. Zmyśliłam też historyjkę o problemach rodzinnych Evelyn i małym urlopie. Serce mnie bolało, gdy musiałam kłamać własnej matce, ale wiedziałam, że to zapewni jej bezpieczeństwo. Nauczyłam się, że im więcej człowiek wiedział, tym bardziej był podatny na zranienie. Sama byłam tego idealnym przykładem. Zdążyłam się już zanurzyć w tym nadnaturalnym świecie tak bardzo, że nie wiedziałam, czy kiedykolwiek uda mi się z niego wydostać. Nie wiedziałam nawet, czy chciałabym to zrobić.
Słońce zaczęło powoli zachodzić za horyzontem. Miałam jeszcze godzinę do spotkania z Jacobem, a chciałam zahaczyć o sklep. Pożegnałam się szybko z mamą i złapałam taksówkę powrotną do swojego mieszkania. Po drodze kupiłam parę rzeczy, żeby nie zginąć z głodu i butelkę whiskey. Sama nie przepadałam za tym za bardzo, ale może to ułagodzi mojego przyjaciela. Uwielbiał szkocką.
Szybko uprzątnęłam mieszkanie, położyłam dwie szklanki na stoliku i czekałam na jego przyjście. Miałam jeszcze parę minut. Wcześniej zapomniałam przejrzeć pocztę, zabrałam się więc za to teraz. Kilka reklam, odrzucenie ofert współpracy z galeriami, do których wysyłałam podania i rachunki. Jasna cholera, rachunki! Musiałam jak najszybciej przelać ...