Red Mark (IV)
Data: 14.08.2023,
Kategorie:
wampiryzm,
Lesbijki
walka,
krew,
Fantazja
Autor: Camess
... miejsce mogło okazać się zgubne. Skupienie na jednym elemencie odbiera ci zdolność widzenia całości. Jeśli nie patrzysz w żadnym konkretnym kierunku, widzisz więcej. Wróg zawsze może markować swoje zamiary. Czekaj na jego ruch.
Słowa Caroline rozbrzmiewały w moim umyśle. Przypominałam sobie każdą przebytą z nią lekcję, każdą sztuczkę, każdy ruch, którego mnie nauczyła.
Wampir rzucił się na mnie, jednak byłam przygotowana. Uskoczyłam przed silnymi dłońmi próbującymi mnie pochwycić i kopnęłam go prosto w kolano. Kość trzasnęła. Nie zatrzymałam się, zaczęłam wirować wokół niego ze sztyletem, tnąc jak szalona. Srebro było trucizną dla wampirów. Najskuteczniejsze. Musiałam go osłabić, zanim zdołałabym go wykończyć.
Rozsierdzony blondyn uchylił się przed kolejnym cięciem i silnym ciosem w brzuch posłał mnie na ścianę. Odbiłam się od niej i opadłam na ziemię, nie mogąc złapać oddechu. Ruszył już w moją stronę, skupiając wzrok na szyi. Widziałam, że jest zmęczony. Pomimo bólu zerwałam się i w szalonym ataku zamachnęłam prosto na jego nieosłoniętą klatkę piersiową. W momencie, w którym sztylet zagłębiał się w jego sercu, poczułam palce rozrywające moje biodro. Krzyknęłam z agonią w głosie, upadając razem z nim na podłogę. Przekręciłam ostrze, rozszarpując mięsień i zsunęłam się z niego. Oddychałam ciężko, próbując się pozbierać. Miałam chyba kilka złamanych żeber, każdy oddech bolał jak skurwysyn. Krwawiłam na boku. Kość była delikatnie strzaskana, skóra rozerwana. ...
... Podniosłam się z podłogi i spojrzałam na leżącego przy zniszczonych drzwiach wejściowych wampira. Żył. Skurwiel nadal żył.
Jej melodyjny, zmartwiony głos rozbrzmiał w moim umyśle.
Jej oczyma ujrzałam, jak z niewiarygodną prędkością mija budynki. W tym tempie powinna być tu za moment. Podeszłam, kulejąc, do leżącego na podłodze wampira. Jedynym, co się poruszało, były jego gałki oczne. Jakby został całkowicie sparaliżowany. Uklękłam obok i pewnie chwyciłam wystającą z jego serca rękojeść sztyletu.
- Ani drgnij. - warknęłam. Jedynym, co musiałam teraz zrobić, było poczekanie, aż Caroline się pojawi. Mogłam to zrobić. Ciemne plamy pojawiały mi się przed oczami, głowa bolała, jakby ktoś walił w nią młotem. Pomacałam się z tyłu, palce zmokły od krwi. Cholera, gnojek uderzył mną w ścianę mocniej, niż myślałam.
Sekundy mijały. Czekałam, nie spuszczając wzroku z obezwładnionego wampira, starając się nie zemdleć. Znamię mogło zwiększać moją wytrzymałość, obrażenia mogły goić się dużo szybciej, ale nadal byłam tylko człowiekiem. Wszystkie te rany bolały jak skurwysyn, byłam otumaniona. Nie
wiedziałam, jak długo zdołam wytrzymać.
Mknęłam przez miasto, mijając budynki z niewiarygodną prędkością. Nieustannie monitorowałam stan Natalie przez nasze połączenie, gdy moje stopy pewnie odbijały się od ziemi.
Jej głos w mojej głowie brzmiał tak słabo, tak krucho.
W końcu dotarłam na miejsce, jak burza pojawiając się w mieszkaniu. Szybko omiotłam wzrokiem całą scenę. Wszystko ...