Red Mark (IV)
Data: 14.08.2023,
Kategorie:
wampiryzm,
Lesbijki
walka,
krew,
Fantazja
Autor: Camess
... zdemolowane, jeden martwy wampir leżący pod ścianą. Natalie kurczowo trzymała sztylet w sercu drugiego, klęcząc obok jego ciała.
- Nat. Puść go - powiedziałam, podchodząc do niej. Bez zwłoki rozerwałam zębami nadgarstek i podsunęłam jej pod usta. - Pij.
Chłodne wargi przylgnęły do mojej ręki, ssąc krew. Rany już zaczęły się goić, nic jej nie będzie. Przytuliłam do siebie złotowłosą głowę, wypełniona skrajnymi emocjami. Zmartwienie. Ból. Ogromne wkurwienie na napastników.
Po chwili oderwałam ją od siebie i spojrzałam w niebieskie oczy.
- Dasz radę biec? - spytałam. Skinęła głową potwierdzająco.
Spojrzałam na leżącą obok nas kupę gówna i wyrwałam sztylet z serca. Wampir drgnął z bólu, jego ciało szybko zaczęło wracać do życia. Nieudolnie, nadal osłabiony, próbował się zerwać. Wystarczył jeden silny cios w środek jego twarzy, żeby na nowo znieruchomiał. Czaszka pękła jak jajko. Podniosłam go i przerzuciłam sobie przez ramię, zerkając na Natalie.
- Prosto do Lust. Najszybciej, jak potrafisz.
***
Damon już czekał przy bocznym wejściu. Droga nie zajęła wiele czasu. Natalie, choć osłabiona, dzięki naszym treningom stała się dużo szybsza. Z mocą znaku pomimo zmęczenia już po paru minutach byłyśmy w klubie. Nie zaszczyciłam swojego podopiecznego spojrzeniem, tylko bez zwłoki wparowałam do środka, potem do podziemia. Naszej małej kryjówki.
Rzuciłam wampira na środek obszernego salonu. Oprzytomniał po chwili i zerwał się z podłogi. Jego rany już zdążyły się ...
... zagoić, choć nadal był osłabiony przez srebro. Warknął na mnie, szczerząc długie kły. Przesłodkie.
- Pokaż, co umiesz, gnojku. - uśmiechnęłam się z żądzą mordu wyrysowaną w oczach. Widocznie to zauważył, bo zawahał się na moment.
Nie musiałam długo czekać, ruszył na mnie rozpędzony jak byk, któremu ktoś pomachał czerwoną płachtą. Znamię płonęło, wypełniając moje ciało mocą. W ostatniej sekundzie uchyliłam się, jednocześnie kopiąc w jego kolano. Głośny trzask dobiegł do moich uszu. Przeciwnik przewrócił się i rozpęd zaniósł go prosto na ścianę. Uderzył z gruchotem.
- Tylko na tyle cię stać? - spytałam.
Pozbierał się i znów na mnie ruszył, tym razem ostrożniej. Wyszarpnął zza paska krótki, srebrny sztylet. Zamarkował atak w bok, by po chwili rzucić się prosto na moje serce. Chciał jednym, silnym ciosem załatwić całą sprawę. Zablokowałam jego rękę i chwyciłam za ramię. Szarpnęłam mocno, wyłamując je z barku. Chwyciłam go za głowę i mocno pociągnęłam w dół, prosto na nadlatujące już kolano. Twarz wgniotła się do środka jakby była z plasteliny. Kilkoma szybkimi uderzeniami połamałam żebra. Nie przestawałam, nacierałam nieustannie, dając upust wypełniającej mnie wściekłości. Wampirze leczenie nie było w stanie nadążyć za ogromem obrażeń, które tworzyłam raz za razem.
Kły wyskoczyły mi z dziąseł, oczy napełniły się czerwienią. Rzuciłam poturbowane ciało na ścianę, pękła pod mocą zderzenia. Natarłam na niego, zanim zdążył opaść na ziemię i wbiłam zęby w szyję, spijając ...