Red Mark (IV)
Data: 14.08.2023,
Kategorie:
wampiryzm,
Lesbijki
walka,
krew,
Fantazja
Autor: Camess
... potomkinią czarodziejki, która stworzyła Znak Kruka. To czyni mnie jego protektorką. Tylko przekazuję informację. Szukają was ludzie białookiego.
- Wiesz coś o nim? Cokolwiek? - przerwałam jej. Potrzebowałam jakiegokolwiek skrawka informacji. Czegoś, od czego mogłabym zacząć poszukiwania. Najmniejszy trop byłby sukcesem.
- Niewiele. Jest jednym z najstarszych wampirów chodzących po tym świecie. Może nawet czymś więcej. Zawsze ukrywał się w mrokach nocy, na poboczu. Niewielu choćby wie o jego istnieniu. To legenda. Znam jedno z jego imion. Lucius.
Lucius. Kompletnie nic mi to nie mówiło.
- To by było na tyle. Jeśli dowiem się czegoś więcej, przekażę to waszej dwójce. Znajdę was. Możesz schować swój sztylet, dziecko. - uśmiechnęła się do Natalie. Nie posłuchała, dalej zaciskając pięść na rękojeści. Nie ufała nikomu na słowo. Cieszyłam się, że przyswoiła te lekcję.
- Dziękuję - powiedziałam. Lydia bez słowa odwróciła się na pięcie. Zniknęła między drzewami, rozpływając się w mroku. Rozejrzałam się raz jeszcze, upewniając się, że byłyśmy bezpieczne. Całe to spotkanie było tak dziwne i niespodziewane, że wytrąciło mnie z równowagi. Jak ta cholerna wiedźma nas w ogóle znalazła? Nikt nie miał pojęcia o lokalizacji tej jednej kryjówki. Nikt z żyjących. Musiałam w końcu przestać dawać się zaskakiwać przez moce czarodziejek. Przy następnej okazji zamierzałam spytać, jak tego dokonała. Nauczyć się to blokować. Cokolwiek.
Lucius. Kim on, do cholery, był? ...
... Przynajmniej miałam imię. Coś, od czego mogłam zacząć. W końcu dostałam ten skrawek informacji, którego tak potrzebowałam. Może uda się znaleźć coś w kronikach, Stan ma od cholery starożytnych ksiąg.
- Możemy jej ufać? - spytała mnie Natalie po kilku minutach ciszy. Zdążyłam się uspokoić.
- Nie mam pojęcia. Po prostu... bądź ostrożna. Nie daj się zwieść. Lydia może wyglądać uroczo i niewinnie, ale jest jak chodząca maszyna do zabijania. Cholernie niebezpieczna.
- Zapamiętam. Więc... Ruszamy w drogę?
- Ruszamy.
Podróż zajęła sporo czasu. Dotarłyśmy do Nowego Jorku wraz z pierwszymi promieniami słońca. Nat nie wspomniała imienia białookiego. Większość drogi milczała, pochłonięta własnymi myślami. Nie przeszkadzało mi to, sama układałam plany jak zacząć tropienie przeciwnika.
Zatrzymałam się pod blokiem. Położyłam dłoń na jej kolanie.
- Natalie... Uważaj na siebie, dobrze? I nie blokuj mnie. Muszę czuć, że jesteś bezpieczna - powiedziałam powoli. Spojrzałam na jej piękną twarz i zatonęłam w jasnoniebieskich oczach. Odwzajemniła mój wzrok, uśmiechając się delikatnie.
- Dobrze mnie szkoliłaś. Nic mi się nie stanie.
Nachyliłam się i złożyłam na jej wargach długi pocałunek. Czuły, pełen niewypowiedzianych emocji. Moja.
- Do zobaczenia, kochanie.
Zaczekałam aż piękna, złotowłosa kobieta zniknęła w drzwiach wejściowych bloku i odjechałam. Damon już czekał na mnie w Lust.
Nie minęło pięć minut od naszego rozstania, a już tęskniłam za obecnością Caroline. ...