Mogło być i tak - Epilog
Data: 09.10.2019,
Autor: franek42
... rodzinnego, niejednokrotnie tylko w towarzystwie Marysi, bo Ania w miarę rozwoju ciąży, ograniczyła wyjazdy na wieś.
Co ciekawe to Ania przypominała mu o odwiedzinach w domu rodzinnym, aby wywiązał się z obietnicy i uzgodnień wobec bratowej i brata. Kiedy więc bratowa Pawła odwiedziła ich w Krakowie, aby oznajmić im dobrą dla niej wiadomość, że zaszła w ciążę, cieszyła się nie mniej od niej samej.
W tym też okresie, jeszcze w trakcie służby wojskowej Pawła, zgodnie z koleją rzeczy nadszedł oczekiwany przez nich okres rozwiązania i oboje z Anią doczekali się narodzin syna. Poród odbył się bez żadnych komplikacji, w przewidzianym przez naturę czasie i siłami natury, bo tak życzyła sobie Ania.
Wszystko przebiegło w sposób normalny, bez zakłóceń i na świat przyszedł wspaniały chłopiec. Chłopisko miało około sześćdziesiąt cm wzrostu i prawie cztery kg wagi. Jak na pierwsze dziecko było to powyżej średniej dla polskich noworodków. Jego przyjście na świat stało się do pewnego stopnia wydarzeniem i wywołało wprost euforię w kręgach rodzinnych tak Ani, jak i Pawła.
Wkrótce okazało się też, że tak Ania, jak i Paweł okazali się rodzicami z prawdziwego zdarzenia, dzieląc się obowiązkami przy zajmowaniu się niemowlakiem. Pani Bożena, która zarzekała się wcześniej, że trudno jej będzie przestawić się mentalnie i zaakceptować fakt, że jest już babcią, po narodzinach wnuka wprost zapamiętała się na jego punkcie. Jak sama mówiła, nie mogłaby zasnąć, gdyby nie zobaczyła i nie ...
... pobawiła się codziennie z wnukiem.
Oczywiście nigdy nie musiała później wracać sama do domu, bo Paweł, po naradzie z żoną, stał się jej osobistym kierowcą. A że przy okazji był wykorzystywany czasami przez swoją ulubioną teściową do innych celów, to odbywało się to za oczywistą zgodą Ani. Nie budziło to też niechęci ze strony Pawła.
Trudno byłoby dziwić się mu, kiedy słyszał nieustanne zapewnienia pani Bożeny, że kocha go tak bardzo jako swojego zięcia i nie tylko, że nawet w myślach go nie zdradza. A do tego była przecież, jak na swój wiek, bardzo zadbaną i atrakcyjną kobietą.
Wiedział o tym, bo kilkakrotnie był świadkiem adorowania jej przez nieźle prezentujących się i kulturalnych mężczyzn. Z takich czy innych względów tolerowała i przyjmowała ich adoracje, dając im jednak wyraźnie do zrozumienia, że nie jest osobiście zainteresowana żadnymi bliższymi kontaktami.
Była dojrzałą, piękną kobietą i w towarzystwie Pawła wyraźnie młodniała. Ania zdawała sobie sprawę, że mama wykorzystuje jej męża, ale za bardzo ją kochała, aby być o nią zazdrosna, podobnie jak o Marysię czy o swoją siostrę Zuzę.
Co do Marysi, to Ania pozbyła się już złudzeń, że sama podejmie starania w celu poznania jakiegoś chłopaka. Sama pani Bożena wręcz ją w tym utwierdziła. Mając nieraz okazję zaobserwować zachowanie Marysi wobec Pawła, zauważyła, że na uczelni są jak papugi nierozłączki, zachowując się jak zakochane w sobie małżeństwo.
Tak na wykładach jak i na stołówce zawsze siedzieli razem ...