Kontener
Data: 10.10.2019,
Kategorie:
stara,
obsesja,
seksoholizm,
zbiorowy,
pies,
Autor: DwieZosie
... bełkotał, walając się pośród moich członków.
- Nie jestem Anetką – warknęłam, próbując wyswobodzić ciało spod jego ciężaru.
Zdawał się istnieć w innej rzeczywistości. Nie słyszał, ani nie rozumiał komunikatów, jakie ku niemu wysyłałam. Rozgniatał penisa o uda schowane za piżamą, a przy tym dostawał szybkiego wzwodu. W pewnym momencie wymacał brzeg spodenek i szarpnął mocno do tyłu, odsłaniając moje krocze.
Zastrzyk adrenaliny dodał mi sił. Zdołałam przecisnąć nogi pod napierającym brzuchem, ułożyć stopy na jego klacie, a następnie z całej siły odepchnąć. Dima poleciał do tyłu i rąbnął potylicą w szafę. Momentalnie osunął się na podłogę.
- Wypieprzaj stąd, debilu! - krzyknęłam na całe gardło.
Nie ruszał się z miejsca. Za to jego koledzy natychmiast zwiali, zapewne spłoszeni hałasem, jakiego narobiłam. Słyszałam chlupoczące kałuże, pospieszne kroki, które prędko słabły, ale już daleko za naszym barakiem.
- Katjeńko... a ty co taka narwana...? - spytała Aneta, wybudzając się z kamiennego snu.
Miała zaskoczoną, półprzytomną twarz.
- Zgwałcili cię! - krzyknęłam wściekle – Idiotko, zgwałcili cię jeden po drugim. A ten tutaj... – Wskazałam ręką na otępiałego Dimę. – Ten pajac właśnie pomylił mnie z tobą!
- O Jezus... błagam, ciszej – jęczała. - Łeb mi pęka.
- Aneta, czy do ciebie w ogóle dociera, to co mówię? - oburzałam się. - Sześciu gości właśnie zgwałciło cię przez sen!
- Nie drzyj tak mordy... Nikt nikogo nie zgwałcił.
Złapała się za ...
... głowę, po czym ciężko sapiąc obróciła ciało na bok. Powoli odzyskiwała świadomość, a przy tym grzebała ręką w fałdach podbrzusza.
- To się chłopaki pospuszczali – buchnęła szkaradnym śmiechem, wyciągając zawilgocone palce spomiędzy nóg.
Zdębiałam. Patrzyłam na nią z niedowierzaniem, zupełnie zapominając o tym, że moja piżama wciąż była ściągnięta do łydek, zaś genitalia pozostawały na widoku.
- W karty graliśmy – powiedziała po chwili. - Wódka poszła, więc i atmosfera się zrobiła taka... no, powiedzmy, luźniejsza.
Nadal dłubała w pochwie, wywabiając kleistą maź z jej wnętrza.
- Weź się nie wkurwiaj bez sensu – ciągnęła. - Mówiłam ci przecież, że miałam ochotę podupczyć. Poszłam do tych chłopaków, żeby...
- Możesz robić co ci się tylko podoba – wtrąciłam. - Ale po jasną cholerę sprowadzasz ich do nas? Skoro już było tak luźno jak mówisz, trzeba było dokończyć sprawę na miejscu.
- Ha! - prychnęła triumfalnie. - Wierz mi, próbowałam. Z jednym to było już całkiem blisko. Macał mnie. Drugi też się ślinił i miętosił sobie w spodniach. Ale w końcu żaden nie miał cywilnej odwagi, żeby zrobić coś więcej. Nawet mój Dimek... więc poszłam w cholerę i tylko powiedziałam, że jeśli będą mieli ochotę zaliczyć, to wiedzą gdzie szukać.
- No to znaleźli... - stwierdziłam drętwym tonem.
- Jezus... - westchnęła boleściwie – Jaka szkoda, że niczego nie pamiętam.
Powędrowała wzrokiem na bok i natychmiast się rozpromieniła.
- Dimuś! - zawołała radośnie. - ty wciąż ...