Kontener
Data: 10.10.2019,
Kategorie:
stara,
obsesja,
seksoholizm,
zbiorowy,
pies,
Autor: DwieZosie
... podśmiewał się czyjś głos.
- Jebać takiego wieloryba to już chyba zoofilia? - rechotał ktoś inny.
- Daj spokój, jak ci nie pasuje, to wypad.
- Dobra, teraz moja kolej.
- Spierdalaj, byłem pierwszy.
- Cicho bądźcie, bo się tamta druga obudzi.
- A co cię tamta dupa obchodzi? Babcia nas zaprosiła! Tak czy nie?
- No to może koleżanka dołączy?
- Haha, z koleżanką to pewnie tylko wspólne zdrowaśki da się zrobić.
W międzyczasie dotarło do mnie, że Aneta jest nieprzytomna. Wiało od niej mocnym alkoholem, zaś gołe ciało nadal leżało na wznak, nie dając oznak życia.
Kiedy do kontenera wpakował się kolejny chłopak, natychmiast przymknęłam oczy, pozorując sen. A jednak już po chwili podglądałam dyskretnie przebieg dalszych wydarzeń. Byłam przerażona i zaintrygowana jednocześnie.
Kolejny facet był barczysty, solidnie umięśniony. Znałam jego twarz, choć nigdy nie potrafiłam jej zapamiętać.
Rozsunął rozporek, wyciągnął długie i opasłe prącie, które chyba już od dawna sterczało w gotowości. Wsadził je pomiędzy monstrualne pośladki, a przy tym położył się całym ciężarem na plecach Anety. Dźgnął ją raptem kilka razy, po czym zastygł, zaciskając mięśnie na całym tułowiu. Zazgrzytał zębami, stłumił jęk. Doszedł w trzy sekundy, a mimo to wciąż nie wyciągał członka z pochwy. Leżał na kobiecie, raz po raz całując jej plecy albo obmacując piersi, rozlewające się po bokach. Gładził też te bujne, siwiejące włosy, ale robił to z pewnym automatyzmem, trochę tak, ...
... jakby głaskał kundla. Ewidentnie grał na czas. Zrozumiałam, że było mu wstyd wrócić do chłopaków po tak krótkim czasie.
Wiercił się, wiercił coraz żywiej, aż w końcu wywiercił sobie kolejny wzwód. Naraz powróciło rytmiczne plaskanie i sapanie, które, tak samo jak przedtem, trwało jedynie krótką chwilę. Drągal jęknął.
- Jesteś moja – szepnął oszołomionym głosem, wyciągając ze środka obślizgłe prącie.
Po nim weszło jeszcze pięciu. Każdy zrobił swoje, nie okazując jakichkolwiek uczuć względem śpiącej kochanki.
Na podłodze wylądowały raptem dwa zużyte kondomy. A zatem większość miała w nosie kwestie bezpieczeństwa. Brali sobie ten łatwy, rozwarty srom i faszerowali go spermą, nie myśląc o żadnych biologicznych konsekwencjach.
Dima wpełzł jako ostatni. Był straszliwie pijany. Chwiał się, ledwo utrzymując równowagę. Kiedy przestępował próg i uderzał barkami to o jeden, to drugi kant framugi, tamci wybuchali szyderczymi śmiechami. Co więcej, jeden z głosów sygnalizował oburzenie:
- Niech lepiej spać idzie, cienias jebany!
Tyle w temacie samca alfa.
Z trudem ściągnął spodnie, prezentując przykurczony, obwisły członek. Zrobił krok na prawo, na lewo, potem znów na prawo. Na jego przytępionej twarzy dało się dostrzec jakiś poważny dylemat. Zmarszczył brwi na znak podjętej decyzji, po czym raptownie wyrwał ku mnie. Opadł na łóżko, przygwożdżając moje nogi i brzuch, a jednocześnie obmacując twarz, jak ślepiec, poszukujący znajomych kształtów.
- Anetko, kochanie... - ...