Kontener
Data: 10.10.2019,
Kategorie:
stara,
obsesja,
seksoholizm,
zbiorowy,
pies,
Autor: DwieZosie
... mimozą? - zagadywała innym razem. - Babrzesz się w tym błocku z miną srającego kota. Na nikogo nie spojrzysz, nikomu nic nie powiesz, jak jakaś, kurwa, wielka pani. Kleopatra! A przecież po robocie nie będzie na ciebie czekała lektyka z napędem na dwóch murzynów. Żaden posłuszny niewolnik nie zawiezie cię na mleczno-miodowe kąpiele, ani tym bardziej do jakiegoś Cezara i jego wielkiego, cesarskiego fiuta. Swoją drogą, Cezar, jeśli już myślimy górnolotnie, raczej nie poczeka na taką obrażoną primadonnę. Nawet nie weźmie tego pod uwagę. Masz się za wyniosłą, lepszą, mądrzejszą od reszty motłochu. W porządku. Ale najpierw zacznij coś sobą reprezentować. Nie można sobie tego po prostu wymyślić, ot stwierdzić, że od teraz będzie się górowało nad innymi! Ogarnij się, dziewczyno!
Pewnego dnia nie potrafiłam już dłużej utrzymać nerwów na wodzy i rzuciłam się na Anetę z pięściami. Biłam ją po twarzy, rwałam za włosy, próbowałam powalić na glebę, ale każdy mój ruch przypominał senny koszmar – taki, w którym okazujemy się powolni i jałowi, bezbronni wobec milczącej, nieruchomej siły. Aneta śmiała się z tych zabiegów. Odtrącała mnie silnymi pchnięciami, a jednocześnie popadała w coraz to bardziej szampański nastrój. Robotnicy dokoła pękali ze śmiechu, więc i ona okazywała rozbawienie.
Zainterweniował Krzysztof.
- Dosyć! - krzyknął stanowczym, oburzonym głosem, po czym stanął między nami, uniemożliwiając mi wykonanie kolejnego, śmiesznie słabego ataku.
- Nic się nie dzieje, ...
... panie kierowniku – powiedziała Aneta. - My się tutaj tylko wygłupiamy.
Przez krótką chwilę Krzysztof przerzucał spojrzenie między jej roześmianą twarzą, a moimi wściekłymi oczami. Chyba było dla niego jasne, że nie chodzi tutaj o żadną głupią zabawę.
- Wracajcie do pracy! – warknął, siląc się na surowość w głosie.
Aneta prychnęła lekceważąco, po czym natychmiast powróciła do koszy z drzewkami. Uśmiechając się pod nosem, sięgała po kolejną doniczkę.
Zamierzałam zrobić to samo, lecz nagle powstrzymało mnie lekkie szarpnięcie w ramię.
- Poczekaj – szepnął Krzysztof, tym razem już łagodnym tonem. - Czy wytłumaczysz mi, co się tutaj dzieje?
- To jest długa historia – odburknęłam.
Przez moment kusiło mnie, by wybuchnąć oczyszczającym płaczem, a następnie opowiedzieć ze szczegółami o zachowaniu sublokatorki, skruszyć sumienie kierownika i zainspirować go do wynalezienia mi nowego zakwaterowania.
Zdusiłam to w sobie. Wiedziałam, że w obliczu ewentualnych nadprogramowych wygód zostałabym ostatecznie wyklęta przez resztę grupy. Poza tym miałam z tyłu głowy kalendarz, który przeliczałam dzień po dniu. Zlecenie właściwie dobiegało końca. Jeszcze tylko miesiąc i wskoczę z Olegiem do pociągu na lotnisko. Polecimy do Rosji, zostawiając za sobą wszelkie zawodowe niesnaski.
- Wiesz, Katja... - rzucił niedbale. – Ja też mam dziewczynę. Właściwie, narzeczoną.
- Fajnie – skwitowałam.
- Mówię to, żebyś wiedziała. Tamtego dnia nie miałem na myśli nic niedobrego. Lubię ...