Kontener
Data: 10.10.2019,
Kategorie:
stara,
obsesja,
seksoholizm,
zbiorowy,
pies,
Autor: DwieZosie
... brakowało.
Przez moment dotknęło mnie dziwne uczucie. Wysunęłam nogę spod kołdry i opuściłam ją ku podłodze. Zastygłam w pozie zawahania, patrząc w stronę drzwi, jakby próbując przeniknąć przez nie wzrokiem.
Kołatanie ustało, za to rozbrzmiały inne dźwięki.
- Wypieprzaj stąd, Dima – zagrzmiał czyjś niski wściekły głos.
- Sam wypieprzaj! - warknął Dima. - Od tygodnia nie mogę się dopchać. Dziś moja kolej.
- Nie wkurwiaj mnie, bo ci jebnę.
- Byłem umówiony.
- Chuja byłeś umówiony. Spierdalaj stąd, pedale.
Po tych słowach panowie rzucili się sobie do gardeł. Słyszałam rozpluskiwane kałuże oraz głuche odgłosy uderzeń. Posiadacz niskiego głosu ewidentnie zdobywał przewagę, bo wkrótce Dima zaczął skomleć i prosić o litość.
- Starczy, kurwa, starczy... - charczał cicho.
Po kilku kolejnych ciosach jego głos przybrał nieprzytomną barwę.
- Mam dość... wygrałeś.
Bójka dobiegła końca.
- Odbieram ci prawo do tego dupska, rozumiesz? - syczał zwycięzca. - Od teraz masz zakaz wtykania fiuta w tę samą cipę, w jaką ja sam wtykam. Kumasz, cwelu? Lepiej, żebyś skumał, bo następnym razem zajebię cię, jak psa. I jeszcze wyrucham w zadek.
Słuchałam tego z narastającym przerażeniem. Trzymałam telefon w pogotowiu, w każdej chwili gotowa zadzwonić na policję.
Na szczęście wkrótce wszelkie dźwięki ucichły.
8.
W środku nocy obudził mnie straszliwy łoskot. To Aneta opadła na łóżko, jak zwykle w pełnym rynsztunku. Przyciągnęła do siebie poduszkę, ...
... wciskając ją pod głowę. Miała zmęczone, przekrwione oczy.
- Ale zjebany wieczór... - powiedziała dziwnie szczerym tonem, niby do siebie.
- Źle się bawiłaś? - zapytałam grzecznościowo, jednocześnie moszcząc się na nowo w pościeli.
- Mam już dość tego miejsca – wymamrotała.
- Gdzie byłaś? - drążyłam, coraz bardziej zaintrygowana.
- Tam gdzie nie powinno mnie być... - Przymknęła powieki, po czym niemal od razu zaczęła głośno chrapać.
W ciągu następnych dni Aneta zachowywała się dość dziwnie. Przestała dowcipkować czy uwznioślać rangę nieustannej kopulacji. Wyglądała na jeszcze starszą, niż była, jakby uleciała z niej cała energia.
Nie oznaczało to jednak, że zrezygnowała z nocnych harców. Nadal przyjmowała kochanków, choć od teraz robiła to rzadziej oraz w mniej ostentacyjny sposób, niejako mechanicznie, bez głośnego okazywania radości czy dumy. W czasie seksu była milcząca i bierna. Cierpliwie odczekiwała swoje, a po wszystkim szybko zasypiała. Chłopakom zdawało się to nie robić różnicy.
Coraz więcej czasu spędzała poza barakiem. Stroiła się z wyraźną niechęcią i wychodziła dokądś na wiele godzin. Wracała lekko podpita, ale smutna. Marsowa mina niemal na trwałe przylgnęła do jej twarzy. Nigdy nie chciała opowiadać o tych wieczorach, a ja w końcu zaniechałam pytań. W zasadzie wolałam ją w tej smutniejszej odsłonie. Od teraz wspólne życie w baraku było o wiele bardziej komfortowe.
W końcu przyszedł dzień, w którym Krzysztof przestał ignorować moją obecność. ...