1. Serbski film. Reportaż (I)


    Data: 12.10.2019, Kategorie: nieletni, Brutalny sex reportaż, wojna, Autor: Ravenheart

    ... posłuchać o życiu zmęczonego recepcjonisty z Sarajewa? Czy kogoś będzie obchodziło, dlaczego siedzi tu sam, z trudem usiłując związać koniec z końcem?
    
    Te niewesołe myśli towarzyszą mi do momentu, gdy otwieram drzwi mojej kwatery. O dziwo, pokój jest wyposażony w telewizor z płaskim ekranem. To jakby element niepasujący do tego postsowieckiego hotelu, dwudziestowiecznego pokoju i zmęczonego życiem portiera. W sumie jednak muszę przyznać, że wnętrze jest zadziwiająco schludne – przynajmniej jeśli nie zagląda się do łazienki, która chyba nie widziała nigdy środka czyszczącego. Odczuwam instynktowny opór przed wejściem pod prysznic – a kiedy się przełamuję, okazuje się, że woda jest jedynie letnia i w najlepszym wypadku smętnie sączy się ze słuchawki. Wzdycham i rezygnuję.
    
    Jestem zmęczona, więc szybko kładę się spać. Przed zaśnięciem patrzę na zawieszoną na ścianie olbrzymią mapę dawnej Jugosławii. Jestem w Bośni i Hercegowinie, w samym sercu tego regionu. Na północy i zachodzie, zakręcony rogalik Chorwacji podchodzi aż pod Węgry. Jeszcze dalej jest Słowenia, którą wojna potraktowała w sumie najłagodniej. Południe to najmniejsza spośród tych krajów Czarnogóra. Stare ziemie, pamiętające czasy Imperium Romanum, ale ciążące ku Bizancjum, w którego granicach ostatecznie się znalazła. Na wschodzie – wielka, groźna, niebezpieczna Serbia. Od razu przychodzi mi na myśl Gavrilo Princip. I rozciągający się nad krajem, ciemny, złowrogi cień putinowskiej Rosji.
    
    A może to tylko ...
    ... klisze? Może to tylko uprzedzenia? Wszak kiedyś polscy dziennikarze rozpisywali się o rozrzucających stonkę Amerykanach. I o ciemnych interesach CIA.
    
    Wzdycham. Jutro zmierzę się z tematem. Jutro spotkam tu kogoś, z kim starałam się porozmawiać przez ostatnie dwa lata. Czy będzie to nowa Sharbat? A może to po prostu jedna z setek tysięcy osób, której wojna przetrąciła życie?
    
    Jutro się dowiem.
    
    Sen nadpływa niepostrzeżenie.
    
    *
    
    W całej Bośni jest jedynie 15 więzień. To, do którego zdążam, jest teoretycznie najbardziej nowoczesne, bo zbudowane w większości z funduszy europejskich. Otacza je niewysoka, dwu– lub trzypiętrowa zabudowa pamiętająca jeszcze chyba czasy Josifa Broz-Tito. Aby się tu dostać i przeprowadzić wywiad, musiałam odbyć istną pielgrzymkę między urzędami, biurami i adwokatami. Wiedziałam jednak, na co się ważę. A procedury, jak to w bałkańskim kraju, zawsze dłużą się niemiłosiernie.
    
    To jeszcze dziedzictwo czasów sowieckich, gdy człowiek w zetknięciu z Władzą musiał zrozumieć swoją małość. Lenin, a potem Stalin zaszczepili to podejście swoim satelitom. Człowiek, który musi prosić, musi w uniżony sposób zdobywać przychylność decydującego o wszystkim urzędnika, nie ma czasu, aby myśleć o buncie. Całe jego jestestwo pochłania jedna myśl: jak zadowolić system; jak sprawić, aby system nie okazał mu zbyt wielkiego zainteresowania.
    
    Dlatego załatwiając coś w postsowieckim kraju, trzeba przywdziać maskę uniżoności. Tak, rozumiem, że trzeba przynieść jeszcze ...
«12...456...13»