Odkupienie (II)
Data: 26.10.2023,
Kategorie:
Fantazja
Incest
wojna,
Romantyczne
Autor: jokerthief
... od razu. Ona chciała kariery w dużej kolonii, kasy, życia bez trosk. Ja... cóż, spotkałem ciebie. Wiedziałem, że muszę ci pomóc. - Cat zamruczała cichuteńko słysząc jak jego ton z niemiłego zamienia się w lekko wstydliwy na wspomnienie jej. - Przyznała, że nie widzi przyszłości z byle żołdakiem, bez planów sięgających dalej niż przeżyć kolejny dzień. Powiedziała, że chce kogoś lepszego, spróbować czegoś ciekawszego, że nie jestem wart jej czasu.
- Kurwa, zabiję tę sukę! Żadna siksa nie będzie mojemu dziecku mówiła, że jest zerem!
Złapała go za ramię i wciągnęła na łóżko, obejmując mocno. Była jego kochanką i matką, jednak często musiała być tylko matką – nie mogła zapomnieć, że jej syn nadal potrzebuje po prostu rodzica, kogoś kto wskaże mu drogę. Ale to co usłyszała teraz... ludzie naprawdę są podli dla siebie nawzajem. Dobrze, że oni oboje byli zdolni sobie przebaczyć. Zemści się na wszystkich za to, jak traktowali jej dziecko. Tego było po prostu za dużo, jak on w ogóle wytrwał z takim bólem w sercu? Prawie każdy, kogo napotykał, traktował go jak śmiecia... a Mark trzymał się swoich postanowień. Nie miała już wątpliwości, Rebeca kłamała. On nie był zdolny do zdrady, w jego słowniku to słowo graniczyło z najgorszą obelgą. Uśmiechnęła się do niego ciepło, sięgnęła do swojej koszulki i odsłoniła piersi. Tym razem pokaże mu wolną, delikatną miłość, którą można obdarzyć tylko tego jedynego wybranka.
Powoli, jakby oboje nie mogli zdobyć się na wysiłek, zbliżyli się do ...
... siebie i złączyli w ciepłym pocałunku. Ich ciała mogły płonąć pożądaniem, potężnymi emocjami, jednak pragnęli się inaczej – delikatnie. Catherine nawet straciła poczucie czasu – mogły minąć godziny, gdy tak pieścił ją dłońmi i pobudzał ustami. Nie musiała walczyć o każdy oddech z szalejącą burzą w sobie – z każdym uniesieniem jej biustu, czuła jego woń. Był słodki, wyjątkowy – nie mogła tego porównać do czegokolwiek innego. Po długich i mozolnych pieszczotach, gdy jego dłonie zdołały chociażby musnąć każdy centymetr jej skóry, wciągnęła go na siebie. Patrzyli sobie w oczy, ona uśmiechnięta jak zadowolona kotka, on z grymasem w kąciku ust, tym niezbadanym, enigmatycznym drapieżnikiem. Bez pośpiechu znalazł się w niej, wyrywając z jej ust cichy jęk. Obróciła głowę w bok i przygryzła palec.
Jej cząstka chciała go pieprzyć – dosłownie. Wskoczyć na niego i ujeżdżać do oporu, gdy oboje nie będą zdolni poruszyć chociażby palcem. Jednak dzisiaj zwyciężyła inna jej część, pragnąca miłości, czystej i nieskalanej. Przeniosła swoje wargi z dłoni na jego szyję i zaczęła obsypywać skórę drobnymi, ulotnymi jak liść pocałunkami. Jej palce wędrowały wzdłuż jego wyrzeźbionych przez lata pleców, poznając każdy mięsień, wypukłość i równinę. Mogła go tak dotykać bez końca.
Jej syn. Jej kochane, jedyne dziecko, okazało się tym jedynym mężczyzną, którego pragnęła bez granic. W jego obecności świat przestawał być kolorowy – swoją szarością przynosił wstyd każdej jaskrawej barwie. Był piękny w ...