Odkupienie (II)
Data: 26.10.2023,
Kategorie:
Fantazja
Incest
wojna,
Romantyczne
Autor: jokerthief
... rozstrzelam, jasne? - Cat spojrzała na niego z udawaną powagą i szybko uśmiechnęła się. - Nie zjemy was.
- Dobrze, mamo. - Mark w końcu poddał się i sięgnął po zapalniczkę. Podpalił jej papierosa i zamarł na ułamek sekundy. Jego matka wpatrywała się w niego z tym dziwnym, delikatnym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Nawet jej oczy błyszczały nieziemsko. Jaką on miał ochotę po prostu ją całować i słuchać tych jej radosnych mruknięć. - Właśnie tak rozmawialiśmy o rybach...
Cat skinęła mu jedynie głową. Nie interesowały ją żadne ryby. Gdy schował zapalniczkę, objęła go w pasie, tak aby wyglądało to jak najgrzeczniej i oparła głowę o jego ramię – tak, aby wyglądało to na matczyną bliskość. W sumie, to ją kręciło mocniej, traktowanie go jak syna, wiedząc, że za tym kryje się dużo więcej. Westchnęła cicho. Obejrzała się na Tarkowskich, rozmawiających po rosyjsku, tak aby nikt nie mógł się w to wciąć. Szkoda, że i ona nie mogła tak... Spojrzała na syna, milczącego, grzecznego. Poklepała go dłonią po piersi i westchnęła głośno.
- Czemu jesteś taki zamyślony?
- Myślę o tobie.
- Co konkretnie? - Spojrzała na niego zaciekawiona. Mogliby nie myśleć lecz robić!
- Co tutaj robisz?
- W sumie są dwa powody. Jeden to tamta banda, która ciągle próbuje ze mną flirtować. - Wiedziała doskonale, że poczuje to naprężenie w jego ciele gdy to powie. - Drugi jest prosty. Nigdy nie mogłam być po prostu matką. Chcę chwilę nią pobyć.
- Przecież zawsze dla mnie nią byłaś, ...
... nieważne gdzie przebywałaś. - Mark odparł lekko żartobliwym głosem. - Nie każda mamuśka musi zawozić swoje dzieci na mecze małej ligi.
- Najwyraźniej twoja liga jest również moją. - Cat odparła równie rozbawionym głosem i zaciągnęła się papierosem. - Mark...
- Mamo, nie mów nic. - Chłopak szepnął jak najciszej. - Wiem.
- Cieszę się.
Catherine musiała odwrócić się od syna i spojrzeć na nadchodzącego Halseya. Mężczyzna założył swój stary galowy mundur i niósł coś w dłoniach, nerwowo przebierając palcami. Tłum wokół niego cichł i robił mu przejście, gdy z podniesioną głową zbliżał się do Harrierów. Zatrzymał się przed nimi i zasalutował przepisowo, spoglądając poważnie na oboje.
- Pani Komandor, podporuczniku. Czy mogę zająć chwilę?
- Proszę bardzo. - Cat odpowiedziała mu głośno i wyraźnie, odsuwając się na krok od syna. Malutki. Miała gdzieś przepisy.
- Miasto zapoznało się dokładnie z raportem, który przedstawiono nam w sprawie niedawnych zdarzeń. - Mężczyzna starał się mówić jak najspokojniej, jednak w jego głosie dało się słyszeć nutę przeprosin. - W imieniu nas wszystkich chciałem przeprosić, oficjalnie, przy świadkach. Prosimy o wybaczenie za nasz brak wiary w marynarkę i służących tam ludzi. A oto dowód naszego niegasnącego poparcia, pani komandor. - Halsey w końcu otwarł małą szkatułkę, którą trzymał w dłoniach. Na atłasowej wyściółce leżał samotny, metalowy przedmiot. - Nikt nie zasługuje na ten medal tak wielce, jak pani.
Cat spojrzała ponad jego ...