Bal Sylwestrowy (wersja II)
Data: 12.11.2023,
Kategorie:
pończochy,
Mamuśki
nauczycielka,
elegancja,
kuszenie,
Autor: historyczka
... efekt.
Mariuszowi już nieźle dymiło w czubie, przez co stawał się bardziej śmiały.
– No, taka ładna ta suknia. – Wreszcie miał pretekst, żeby położyć rękę na kolanie, co spowodowało, że nauczycielka zadrżała. Mariusz jakby badał materiał.
Na pewno odepchnie mi rękę. Ale trudno, raz kozie śmierć.
Ale Marta nie odpychała jego dłoni.
– No i? Udało się kupić pończoszki?
– Owszem. Udało, choć nie było łatwo znaleźć takich, jakich sobie życzyłam. – Uśmiechnęła się.
No tak. Ona musi być wybredna. Pewnie szukała drogich… a może jakichś szczególnie seksownych?
– A jakich pani szukała? Zapewne wytwornych, godnych prawdziwej damy?
A więc mnie komplementuje! Rozkręca się! Pończochy to już bardzo erotyczny grunt!
– Panie Mariuszu! Dziękuję za niezwykle ujmujący komplement! Godny prawdziwego dżentelmena! Nazywa mnie pan damą… aż mi się robi cieplutko na serduszku… Zaś co do pończoch… szukałam włoskich… ze szwem….
No i przez ten szew są takie seksowne! Wygląda jak dama.
– Mają fantastyczną koronkę – odważył się.
– Ojej! – Kobieta mocno się skonfundowała. – Widać mi koronkę?! Och! Ta kiecka ma zbyt wysokie rozcięcie.
Rozmowa pobudziła Mariusza. Alkohol, podniecenie oraz fakt, że kobieta nie odpychała ręki z kolana niesamowicie go ośmieliły.
– A mi się ta koronka bardzo podoba.
– Proszę sobie ze mnie nie żartować! – Kobietę ta sytuacja peszyła, ale jednocześnie ekscytowała. Postanowiła grać jeszcze bardziej zawstydzoną. – Koronki pończoch nie ...
... są po to, żeby je eksponować.
– Ja tam bym mógł oglądać bez końca…
Marta wiedziała, że to alkohol dodaje studentowi odwagi, ale sama, też pod jego wpływem, chciała jeszcze wzmóc śmiałość chłopca.
– Panie Mariuszu, jest pan nad wyraz odważny… Ale nic z tego… – Poprawiła suknię, zakrywając koronkę. – Nie zamierzam panu darowywać takich widoków… Żeby zobaczyć moje pończochy, musiałby mi pan podciągnąć sukienkę.
Doskonale wiedziała, że te słowa podziałają niczym płachta na byka. Ciekawiło ją, jak bardzo wzmoże jego odwagę.
Co chłoptasiu, czyżby nie jara cię wizja zadzierania mi kiecki?! No bo mnie podnieca… podnieca jak cholera!
Młodzieniec zaczął delikatnie masować kolano kobiety.
- Ojej… panie Mariuszu… – W tym momencie historyczka przypomniała sobie jego pracę o kampanii wrześniowej, co prawda przejrzaną naprędce, lecz wystarczająco, by stwierdzić, że student naszpikował ją mnóstwem terminów militarnych. – Panie Mariuszu, Czy to zwiad wojskowy rozpoczyna rozpoznanie?
Oboje uśmiechnęli się równocześnie. Chłopak miał dwa powody do zadowolenia: – Kurcze, ona może faktycznie czytała mój artykuł! A do tego… nadal nie odpycha mojej ręki!
Wzmogło to znacząco jego odwagę, nieśmiało przesunął dłoń z kolana, wyżej, na udo, droczył się – markował – jakby rzeczywiście miał zamiar podwinąć jej suknię. Na to się oczywiście nie odważył.
– Och, niech pan przestanie! Widzę, że to w rzeczy samej, razwiedka rozpoczęła penetrowanie okolicy! – Uśmiechnęła się przy tym ...