Bal Sylwestrowy (wersja II)
Data: 12.11.2023,
Kategorie:
pończochy,
Mamuśki
nauczycielka,
elegancja,
kuszenie,
Autor: historyczka
... kolejnym, militarnym porównaniu. Udawała zawstydzoną, jednocześnie łopotała rzęsami, jakby mówiła: – Czyżbyś zwiadowco chciał sondować każdy zakątek??? O tak, penetruj… penetruj wszelkie moje zakamarki!
Tymczasem wodzirej zaordynował zabawę w pociąg. Nakazano ustawić się tak, aby partnerka była z przodu. Wszyscy położyli dłonie na ramionach poprzedzających ich „wagoników” i w rytm piosenki Rynkowskiego „Jedzie pociąg”, wężyk ruszył. Mariusz mógł się do woli napawać tanecznymi ruchami nauczycielki, najwyraźniej miała “dryg” do muzyki, do tego na zgrabne kołysanie pupy Marty. Wydawało mu się, że w rytm muzyki „pociągowej” kręci nią znacznie seksowniej niż dotychczas. Wypina ją na potęgę. Marta tańczyła jak w transie.
Co hultaju?! Pewnie wpatrujesz się w mój tyłek?! A wiedz jaki jest kształtny! Pewnie kręci cię, jak tak wywijam kuperkiem?! Czyż nie?!
W spodniach studenta urósł namiocik.
Nagle prowadzący polecił, żeby dłonie przenieść z ramion na biodra. Mariusz posłusznie wykonał polecenie. Był wniebowzięty. Oto mógł bezkarnie ucapić piękną kobietę, trzymać ją mocno, delektować się jej ruchami. Przez materiał sukni wyczuł pod palcami coś, jakby sznureczek. A więc rzeczywiście ma na sobie stringi! Jego namiocik rósł jeszcze bardziej. Czasami zdarzało się, że wagoniki wpadały na siebie. Wtedy wypukłość w spodniach uderzała o tyłek nauczycielki. Kobieta czuła to doskonale.
O ty, gagatku! A więc twój przyjaciel też już postawił się do gotowości. Ciekawe, jaki on ...
... tam jest…?
Wtem wodzirej wydał kolejną dyspozycję. Przesłyszałem się – uznał Mariusz. Jednak nie! On rzeczywiście kazał złapać poprzedzający „wagonik” za piersi. Student rozejrzał się po sali, nie dowierzając, że ktoś wykona polecenie. Tymczasem jedni nie zareagowali na nie, inni tylko markowali, że przesuwają ręce wyżej. Ale, co poniektórzy mężczyźni rzeczywiście kładli dłonie na biustach swych partnerek. Mariusz początkowo uznał, że nie dołączy do nich i tańczył po staremu, ale po chwili zaświtało mu w głowie – Zaraz! Czy ja mam być gorszy? Również ulokował ręce na piersiach Marty, choć zabrakło mu odwagi, żeby uchwycić mocno. Jedynie położył je na materiale sukienki, pod nim wyczuwał twardszy materiał miseczek stanika.
Cholera! Fajnie byłoby je porządnie chwycić. Ale nie wypada… No nie, nigdy się na to nie zdobędę. Boże! Ależ ona fenomenalnie pachnie!
Pociąg, w rytm słów: “konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy” – wił się, raz zwalniał, potem znów przyspieszał, czasem nawet gwałtownie. Przez to siłą rzeczy Mariusz, chcąc nie chcąc, był zmuszony coraz silniej łapać biust kobiety. Kolejne zakręty „torów” spowodowały, że ani się spostrzegł, a już trzymał go dość mocno.
Ależ ona ma fantastyczne piersi! Jędrne, mimo, że takie duże. Bardzo duże! Jak ci chłopcy mówili? „Wielkie zderzaki.” To niewiarygodne, że ona nie protestuje!
Marta nie mogła zareagować, z powodu sytuacji w której się znajdowała. Czuła się bezradna. I bardzo, ale to bardzo ją ta świadomość ...