Debiutant
Data: 18.10.2019,
Kategorie:
szefowa,
BDSM
uwodzenie,
emigracja,
Autor: GreatLover
... amory.
Gdy dotarliśmy na miejsce, Smith dał upust swojej złości. Chłopaki rozpierzchli się do swoich zajęć, ale i tak nie uniknęli furii naszego szefa. Oberwało się wszystkim – za wzajemne niedopilnowanie współpracowników resztę dnia mieliśmy pracować za darmo. Żaden z nas nie odważył się zaprotestować. Smith dokonał szybkich oględzin i zignorował chłopaków, którzy z poranionymi rękami i nogami głośno deklarowali chęć do dalszej pracy. Wyciągnął sfatygowaną komórkę, wybrał numer i przycisnął ją do ucha jednocześnie dając mi znak, bym się przybliżył.
- Idź do mojej żony i powiedz jej, że dzisiaj dłużej tutaj zabawię. Przez was, kurwa! Przez was! – zakończył wściekle łącząc się z pogotowiem.
Zjechałem w dół z lekkim mętlikiem w głowie. Jako jedyny z załogi będę miał okazję poznać Panią Smith, lecz nie uśmiechała mi się perspektywa zobaczenia jej po raz kolejny po tym, jak nakryłem ją z mężem. Opuściłem windę na ołowianych nogach z ulgą widząc Panią Smith, która wychodziła z budy swojego męża.
- Pani Smith, Pani mąż kazał przekazać... eee... że teraz będzie bardzo zajęty. Właściwie to nie wiadomo kiedy...
Zupełnie mnie zignorowała przechodząc obok. Owiał mnie zapach jej perfum, wymieszany z czymś jeszcze... zapachem, który jeszcze nie zdążył zniknąć z jej rozgrzanej skóry. Gdy przez chwilę upajałem się tą niezwykłą mieszanką woni dosłyszałem jej głos, gdy wychodziła z budowy.
- Na drugi raz nam nie przeszkadzaj
Reszta dnia minęła nam w wyjątkowo ponurej ...
... atmosferze. Sprawca całego zamieszania zdał sobie sprawę z tego, co zrobił i wszelkie próby przeprosin, wygłaszane w jego języku spełzły na niczym – nawet jego rodacy nie chcieli z nim gadać. Po skończonej pracy w końcu powlekliśmy się na swoje kwatery, wkurzeni faktem, że pracowaliśmy za friko. Słysząc wokół siebie pełne złości pomstowania na Pana Smitha położyłem się na pryczy na wznak, długo rozpamiętując słowa jego żony.
Następnego dnia, z samego rana, gdy robiłem swoją robotę moja krótkofalówka szczeknęła krótko i usłyszałem krótką komendę Smitha: "Polak, do mnie". Chłopaki pracujący wraz ze mną spojrzeli na mnie wymownie – zdążyli już opanować obcy język, tak samo jak zdążyli się nauczyć tego, że osobiste wezwanie Smitha to nie przelewki. Zszedłem z budowy i udałem się do budy szefa. Stojąc przed drzwiami z sercem mocno bijącym ze strachu, wziąłem głęboki oddech i zapukałem.
- Wejdź – usłyszałem zza drzwi.
Gdy wszedłem do środka zobaczyłem Smitha siedzącego za swoim biurkiem. Przeglądał jakieś papiery, nawet nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Żaluzje znów były zasłonięte, co przywołało wspomnienia z wczorajszego incydentu. Przestraszyłem się, że właśnie w tym temacie zostałem tutaj wezwany. W końcu, po chwili, która wydawała się być wiecznością, Smith rzucił przeglądane dokumenty na biurko i przyjrzał mi się uważnie.
- W związku z wczorajszym... - zaczął a ja poczułem, jak moje serce zamarło – dostajesz awans, Polaku
Ze świstem wypuściłem powietrze z płuc. ...