Debiutant
Data: 18.10.2019,
Kategorie:
szefowa,
BDSM
uwodzenie,
emigracja,
Autor: GreatLover
... Nie mogłem uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszałem.
- Co takiego? Przepraszam... co proszę? – poprawiłem się szybko, nie mogąc zebrać myśli. Cholera, jaki awans?!
- Jestem pewny, że to ty wpadłeś na pomysł by od razu do mnie przylecieć. Nie znam was, ale widzę po tym jak pracujecie, że stalibyście tam i panikowali jak dzieci, zamiast pomóc tym chłopakom. Nie mam innej ekipy, ale mam terminy, których muszę się trzymać. Bez pomocnika nie ogarnę całej tej hałastry i wszyscy będziemy w dupie. Dlatego mi pomożesz, młody. Od dzisiaj będziesz moim starszym – tak nazywam swoich ludzi w brygadzie, rozumiesz? Masz trzymać rękę na pulsie i mieć oko na wszystko, jasne?
- O...oczywiście, Panie Smith
- Jak ty się w ogóle nazywasz?
- Sławek, proszę pana
- Sla.... jak??
- Sławek, Sła-wek. To polskie imię
- Mniejsza z tym, dla mnie będziesz Polakiem. Teraz idź
Oszołomiony odwróciłem się w stronę drzwi, lecz zdążyłem je ledwo uchylić, gdy Smith sobie coś przypomniał.
- W piątek przyrządzam grilla. Będą moi koledzy z branży, więc masz się zachowywać – liczę na kontrakty, dlatego we dwóch musimy pokazać się z jak najlepszej strony. Masz dziewczynę? – spytał patrząc na mnie.
Z zażenowaniem pokręciłem głową. Co jak co, ale ostatnimi czasy dziewczyny były ostatnim tematem, który zaprzątał moje myśli. Nie ukrywam, brakowało mi damskiego towarzystwa, jednak ciężko jest nawiązać z kimś znajomość, gdy jest się tylko zwykłym robolem z Europy.
- Trudno, możesz ...
... przyjść sam. Tylko pamiętaj, masz się zachowywać. To wszystko. Jazda do roboty
Po powrocie do chłopaków zobaczyłem ich uśmiechnięte twarze. Nie mieli pojęcia, o czym rozmawiałem ze Smithem, ale sam fakt, że do nich wróciłem był wielkim wyróżnieniem – zwykle po "prywatnej rozmowie" ze Starym, jeden z nas wracał z miną zbitego psa, lub wlókł się do naszej hawiry, by później na zawsze zniknąć nam z oczu. Moi kumple pewnie domyślali się, że dostałem pewne wyróżnienie związane z wczorajszym incydentem, ale na razie, kulturalnie, nikt o nic nie pytał.
Nie miałem pojęcia, jak powiedzieć chłopakom, o czym gadałem ze Smithem, ale sprawa rozwiązała się sama – jeszcze tego samego dnia Smith podszedł do mnie, wręczając mi strzępek papieru, na którym nabazgrał swój domowy adres. Chowając ją głęboko do kieszeni i potwierdzając swoją obecność na imprezie czułem palące spojrzenia swoich kolegów. Gdy Smith odszedł, niepewnie rozejrzałem się po ekipie i bez słowa wróciłem do pracy. Pozostali, na szczęście, zrobili tak samo.
W piątek, po skończonej pracy przygotowałem się do wyjścia. Wyszorowałem się porządnie pod wspólnym prysznicem a następnie przystąpiłem do ogarnięcia swojej "kreacji" co w naszych warunkach szło strasznie opornie. Chłopaki w milczeniu patrzyli jak przy naszym wspólnym stole starałem się uprasować koszulę malutkim żelazkiem turystycznym, które przezornie spakowała mi mama. "Całkiem nieźle" pomyślałem przeglądając się w lusterku zamontowanym w mojej szafce. Gdy wychodziłem ...