Mój Bi-zon (część 2)
Data: 18.10.2019,
Kategorie:
Blondynki,
Lesbijki
Oral
Masaż Erotyczny,
Autor: pandea
... cukier zaczęłam kierować swój wzrok w kierunku jej dłoni. Oczywiście nie zawiodłam się. Tym razem wybrała piękny, lawendowy odcień, a końcówki paznokci zwieńczone były na ciemnofioletowo. Ubrana była w szarą garsonkę, a na szyję oplatał fioletowy, muślinowy szal. Klasa, jak zwykle. Gapiąc się na te cholerne paznokcie zupełnie straciłam poczucie rzeczywistości. Z otępienia wyrwał mnie głos Małgosi.
- Podobają ci się? – zapytała nagle.
- Hmm…? – Na początku nie załapałam o co chodzi.
- Widzę przecież jak zerkasz. Fajny ten lawendowy, co?
- O jesu, tak, śliczny. Przepraszam panią, nie chciałam być namolna. Tak, ten kontrast na końcu. Cudowne!
- Nie szkodzi, to miłe - Małgosia się uśmiechnęła, a ja odetchnęłam z ulgą.
- Ja muszę zapytać, ale gdzie przyjmuje ta manicurzystka? To musi kosztować majątek.
- Nigdzie. Sama je sobie robię.
- Wow. Zazdroszczę talentu. Ja to nigdy nie mam cierpliwości. - Mówiąc to odruchowo schowałam dłonie za siebie.
- Zauważyłam, że często się im przyglądasz…
- Jej, naprawdę? No tak. Ale one zawsze są takie piękne. – nawijałam jak jakaś siksa.
- Dziękuje. Zrobić ci takie?
Zamarłam. Przez chwilę zapanowała cisza. Małgorzata dostrzegła, że do kuchni zbliżają się ludzie i by nie stawiać mnie w kłopotliwej sytuacji rzuciła:
- Jak masz ochotę, to wpadnij do mnie w środę do pokoju jakoś po 20:00.
I wyszła. A ja stałam w kuchni jak głupia nie słysząc ludzi, których coraz więcej było wokół mnie.
To był ...
... poniedziałek. Nietrudno się domyśleć, że przez resztę dnia, cały wtorek i praktycznie całą środę nie myślałam o niczym innym. Wciąż biłam się z myślami, czy powinnam skorzystać z zaproszenia. O dziwo jakoś kwestia relacji biurowej oprawności nie zaprzątała mi głowy. Z miejsca pojawiły się nieprzyzwoite myśli i rozpalające pragnienia. A chodziło tylko o paznokcie, kurde!
Nieobecność Małgorzaty w biurze (była w delegacji) nie ułatwiała w podjęciu decyzji – nie miałyśmy okazji minąć się na korytarzu, spotkać wzrokiem, rozmówić w kuchni. Ale z czasem obawy zaczęły ustępować fantazjom o tym, jak to będzie wyglądało, jaki kolor dobierze, czy będę mogła wybrać, ile to potrwa i tak dalej. Do tego doszły coraz niegrzeczniejsze myśli na temat relacji z tą starszą, dojrzałą kobietą.
Niewiele w sumie o niej wiedziałam, poza tym, że była rozwódką i miała 2 dzieci. Zakładałam też, że mogę nie martwić się o bezpieczeństwo. W środy zazwyczaj większość jej działu była w terenie, a pokój Małgorzaty mieścił się w drugim końcu biura. Prawdopodobieństwo, że ktoś znajomy mnie tam nakryje było więc niewielkie.
W środę rano poszłam do pracy z decyzją – raz się żyje. Chcąc wypaść jak najlepiej ustawiłam siebie jeszcze szybką wizytę w nail-barze, zamiast lunchu. Nie, nie by malować paznokcie, ale by je przygotować na seans z Małgosią. Ubzdurałam sobie, że przy jej perfekcji każdy szczegół będzie szalenie istotny.
W środę o 14:00 dostałam niespodziewanego maila, bez treści, z jednym słowem w temacie: ...