Kryzys tożsamości (VII) - Nie-zwyczajna przysługa
Data: 25.11.2023,
Kategorie:
intryga,
bdsm
zemsta,
małżeństwo,
dwie kobiety,
Autor: CichyPisarz
... przyniosło przyjaciołom stagnację i wciąż przyjemne doznania, ale spora ich cześć na tyle im spowszedniała, że nie były już wyzwaniem i nie powodowały już takiego podniecenia jak wcześniej. Nie mogli się temu dziwić, bo Kamil tak często nalegał na erotyczne zabawy, że niekiedy spotykali się w każdy możliwy weekend, by on mógł sobie poużywać. Marlena nie chciała zbyt często odmawiać tej przyjemności mężowi, Katarzynie było to obojętne, byle tylko czuć się potrzebną w tym całym układzie. Od dawna nie czuła takiej energii, chęci do życia, które wyzwalały w niej spotkania z... członkami nowej niby rodziny. Tak myślała o Marlenie i Kamilu - jak o bliskiej rodzinie. W jej głowie tworzyli poliamoryczny związek, którego ona była istotną częścią, w końcu kogoś miała. Dla niej, to już nie były tylko spotkania na szalony seks. Widziała u przyjaciół, sama też to czuła, że wokół nich krążą fluidy, których mogliby im pozazdrościć inni. Zdawało się jej, że jest żoną Kamila, kochanką Marleny, a przy okazji sobą. Czego chcieć więcej? W życiu zawodowym wspięła się na kolejne szczeble kariery i była niezależna, w życiu prywatnym po części zdobyła to, czego szukała, i chociaż czasem tęskniła za zwyczajnym seksem pełnym emocji i czułości, zgadzała się na nader częste orgie z Kamilem i Marleną.
Rocznicę spotkania w piwnicy Katarzyny, w której to odkryła przed małżonkami, jak doskonale się dopełniają w swoich erotycznych marzeniach, uczcili w sposób wyjątkowy, nie próbowali tego nigdy wcześniej. ...
... Chyba wszyscy wspominają tamten wieczór i go nigdy nie zapomną. Wszyscy po kolei pełnili rolę dominującej osoby. Omówili to wcześniej, wylosowali kolejność, a później działy się cuda. Na tę erotyczną ucztę mieli pół dnia i noc. Nie spieszyli się, pomiędzy kolejnymi zmianami ról wracali do świata zwykłych ludzi, by ponownie zejść do piwnicy i zamienić się w uległych i rządzących nimi Pana lub Panią.
Następnego dnia świętowali w ekskluzywnej restauracji przy wyszukanych potrawach i drogim winie, ubrani jak na koncert operowy.
Chyba po tej nocy, wszystko zaczęło się psuć, chociaż nie ona była tego przyczyną. To był pewnego rodzaju punkt odniesienia, by zlokalizować ważny moment, od którego wszystko zdawało się sunąć po równi pochyłej. Wystarczyło osiem miesięcy, a wyjątkowy związek się rozpadł.
- Nie Kamil! Nie umówię nas z Kaśką - użyła celowo zdrobnienia imienia, by odebrać pewnej doniosłości pełni brzmienia imienia Katarzyna. - Pieprzyliśmy się w zeszły weekend! Nie uważasz, że robisz to za często? - zrzuciła na niego winę, bo to najczęściej on nalegał na orgie.
- Przecież lubisz - uśmiechnął się pogodnie z miną żartownisia.
- Lubię? - zapytała samą siebie - Chyba lubiłam, kiedy jeszcze były to sporadyczne zabawy - wyznała najszczerzej, jak mogła.
Nie pierwszy raz w trochę zawoalowany sposób żaliła się Kamilowi. On chędożyłby Kaśkę, kiedy by tylko mógł, a w ich własnym małżeńskim łóżku, już prawie ze sobą nie sypiali. Marlena nie miała nic przeciw zabawom w ...