- 
        Kryzys tożsamości (VII) - Nie-zwyczajna przysługa
 Data: 25.11.2023, Kategorie: intryga, bdsm zemsta, małżeństwo, dwie kobiety, Autor: CichyPisarz
 ... bo oboje wiedzieli, że chodzi o byłą żonę. - Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie kręcisz. O wiele bardziej niż Marlena, kiedykolwiek - dodał, by podkreślić fascynację osobą Katarzyny. - Może... - Kamil, chyba musisz już iść. Powiedziałeś o co ci chodzi, zastanowię się, co z tym zrobić, do widzenia - niecierpliwiła się, czekając aż wstanie. Ewidentnie próbował ją zaciągnąć do łóżka. Nie spodobało mu się zachowanie spławiającej go koleżanki, nie po to tu przyszedł. - Myślisz, że w twojej firmie byliby zadowoleni, znając twój mroczny sekret? Taka porządna pani prezes, a... - dał jej do zrozumienia, że jest gotów posunąć się do przykrych w konsekwencji zachowań. - Chcesz mnie szantażować? - zapytała nad wyraz spokojnie, ukrywając emocje. Nie chciała zdradzać zdenerwowania, by nie wyczuł, że ma w swoich rękach mocną kartę. - Nie. Tak tylko pytam - uśmiechnął się cwaniacko. Oczywiście, że posunął się do groźby, ale próbował to zamaskować. - Chcesz mi zrobić gnój? Dobrze zrozumiałam? - zacietrzewiła się, zdawało się, że się na niego rzuci. Wkurzyła ją teraz jego wyrachowana impertynencja. - Nie, ciebie nie ruszę - oznajmił, jakby właśnie zmienił zdanie i wpadł na lepszy pomysł - Ale Marlenie zrobię z życia piekło. Dominika będzie się wstydzić mamusi do końca życia - spojrzał w oczy Katarzyny z mocą wszechwładnego bossa, który posiada niezliczone asy w rękawie i wpływy w każdej możliwej instytucji. - Chętnie bym się z tobą zabawił - stwierdził z nonszalancją, ... ... teraz mógł, był górą. Kiedy powiedział, co chciał, wykonał gest mającego mało czasu interesanta i uniósł tułów, by się podnieść. Gospodyni chciała go rozszarpać, ale zachowała zimną krew. Nie mogła okazać słabości. Dopiero teraz, kiedy podnosili się z krzeseł, rozbłysnęła w jej głowie pewna myśl. Dlaczego nie? - pomyślała. Nikt by się nie dowiedział - szukała racjonalnego argumentu, który by przekreślił szansę na realizację niespodziewanie pojawiającego się pomysłu, który z każdą sekundą nabierał statusu "możliwy". Musiała to przemyśleć, ale teraz nie było na to czasu. Ciekawiło ją, czy przyjaciółka miałaby coś przeciw. Nie pozwolę mu! Ochronię Marlenę! - motywowała się. - Za tydzień! - nakazała, jak robiła to setki razy wydając dyspozycje podwładnym pracownikom korporacji. - Przyjdź za tydzień. Zobaczę, co da się zrobić. - W sensie, że dasz się przelecieć? - zażartował. - Spierdalaj! - odburknęła. Nie widziała triumfalnego uśmieszku Kamila, kiedy opuszczał jej dom. Kiedy białe drzwi z antywłamaniową hartowaną szybą zamknęły się za Kamilem, umysł Katarzyny pracował na najwyższych obrotach. Ale z niego chuj! Jak on kurwa śmie mnie szantażować? - powiedziała głośno, a echo odbijało słowa od ścian pustego domu. Widziała jak facet zamyka za sobą stalową furtkę, była pewna, że w przyszłym tygodniu tu wróci, by kontynuować rozmowę, a jeszcze lepiej, by ją przelecieć. Ślęczenie nad papierami już dawno ustąpiło wizji bezpruderyjnego seksu z Kamilem w piwnicy jej domu, ...