Kryzys tożsamości (VII) - Nie-zwyczajna przysługa
Data: 25.11.2023,
Kategorie:
intryga,
bdsm
zemsta,
małżeństwo,
dwie kobiety,
Autor: CichyPisarz
... Katarzyna.
Przyjaciółka bez zwłoki, jak na umówiony sygnał, stanęła przy stole w rozkroku tyłem do partnerki, spoglądając przy tym prosto w oczy byłego męża. Miała na tyle ochoty i odwagi, by wytrzymać jego, emanujący skruchą, wzrok. Po chwili po piwnicy rozchodziły się plaski zderzających się ze sobą kobiecych ciał, a oddająca we władanie ciało Marlena, obróciła głowę w stronę posuwającej ją mentorki, mówiąc oczami i grymasami twarzy, jak jej jest teraz dobrze.
- To co? Kolej na naszego gościa - zapowiedziała z lekką ekscytacją Katarzyna.
- Poczekaj. Jeszcze chwilę - wymruczała już dobrze rozpalona Marlena.
Przyjaciółka nie odmówiła prośbie. Cieszyła się z widoku oplecionego sromem sztucznego prącia i huśtających się piersi, ale po jakiejś minucie regularnej penetracji, przerwały zabawę.
- Zacznijmy - westchnęła, jakby zabierała się do tego przez kogoś przymuszana, a nie z własnej inicjatywy. Słowo zabrzmiało jak preludium doniosłego dzieła. Kamil zrozumiał, że dzisiaj nie uniknie kary, a wcześniejsze "przyjemności" rzeczywiście były tylko zabawą.
- Nie, kurwa! Nie rób tego! - próbował wpłynąć na Katarzynę. Bardziej to jego spojrzenie błagało o litość, bo przez knebel tylko mamrotał jakieś niezrozumiałe dla nikogo dźwięki.
Katarzyna wycisnęła z niedużej butelki kilka porcji lubrykantu i z miną triumfatorki trudnego starcia, rozprowadzała żel wzdłuż nasady wiernej kopii penisa. Sporą porcję przezroczystego płynu pozostawiła na czubku.
Marlena zerkała ...
... to na przyjaciółkę, to na obiekt, na którym dokonywały zemsty. Naciągała liny krępujące nogi więzionego i choć czuła opór mięśni i ścięgien, walkę, wiedziała jak sobie z tym poradzić. Po chwili facet był gotowy na nauczkę, którą zapamięta do końca życia.
Kamil spiął mięśnie całego ciała, niczym chory na epilepsję w trakcie napadu, wył, kiedy sztuczny członek zbliżał się do jego ciała, nagle zamilkł.
Poranek w kuchni Katarzyny mógłby stanowić scenę do niejednego filmu romantycznego. Gospodyni przygotowywała śniadanie dla siebie i przyjaciółki, nad kubkami z kawą unosiła się niosąca ze sobą bogaty aromat para. Było bardzo jasno, było już po dziewiątej. Ciche odgłosy szykowania lekkostrawnych, ale zarazem sytych potraw, nabierały konspiracyjnego wydźwięku, bo Katarzyna chciała zaskoczyć Marlenę śniadaniem podanym do łóżka.
- Cześć - przywitała się zaspanym głosem Marlena.
- Cześć! - odpowiedziała entuzjastycznie przyjaciółka.
Ukrywała niepowodzenie swojej misji - niespodzianki, ale mały zawód szybko wynagrodziło jej miłe zachowanie śpiocha. Marlena podeszła, odgarnęła rozczesane rozpuszczone włosy z karku i pocałowała go po prawej stronie. Katarzynę przeszyły przyjemne prądy, a na twarzy pojawił się błogi uśmiech.
- Mmm! - wymruczała niczym pieszczona kotka.
- To ja powinnam powiedzieć "mmm!" - powtórzyła dźwięk Marlena. - Cudownie to wygląda i pachnie - przytuliła się do partnerki, spoglądając na mieszaną w krystalicznie przezroczystej misie sałatkę. Woń ...