Kryzys tożsamości (VII) - Nie-zwyczajna przysługa
Data: 25.11.2023,
Kategorie:
intryga,
bdsm
zemsta,
małżeństwo,
dwie kobiety,
Autor: CichyPisarz
... konwencji.
Dalsza rozmowa małżonków wyglądała jak lista życzeń, choć głównie mówił Kamil i to on ustalił cały scenariusz spotkania, przynajmniej jego ramy. Już kilka razy próbowali podobnych ról i wiedział, że Marlena szczerze lubi tę, którą dla niej wybrał.
Kamil wyszedł na korytarz i po minucie wszedł z powrotem do mieszkania. Teraz był mężczyzną z klasą, elegantem niczym filmowy agent 007. Czarny garnitur, biała koszula, czarny krawat i skórzane czarne rękawiczki, które założył przed drzwiami wejściowymi. Czerń zdobiła nie tylko garderobę. Dzisiaj drzemiący w jego wnętrzu mrok, przemawiał paraliżującym ofiarę spojrzeniem.
- Witaj Panie - cicho przywitała wchodzącego do przedpokoju, stojąca na baczność Marlena.
Stała jak służąca czekająca na polecenie, które stanowiło sens jej życia. Posłuszna, oddana, bezrefleksyjna osóbka. Głowę opuściła, a piękne oczy wwiercały się w ciemnobrązowy gres ułożony na podłodze. Stała tak piękna i zgrabna, a jej ciało zdobiło czarne body Savage X Fenty. Bielizna była mocno przezroczysta z mocnym wycięciem dekoltu, który schodził aż do tali, odsłaniając część jędrnych piersi. Na plecach rzucało się w oczy równie odważne wcięcie, którego delikatny materiał wisiał na cienkich ramiączkach, podobnych do szelek. Czarne wysokie szpilki lakierki i pończochy samonośne dopełniały obrazu. Już sam stukot obcasów powoli kroczącej uległej doprowadzał mężczyznę do szału.
Włosy miała spięte w koński ogon, pełny makijaż i nałożoną na usta ...
... wściekle czerwoną pomadkę.
Kamil niespodziewanie pochwycił opatuloną delikatną skórą rękawiczki dłonią za żuchwę służącej, tworząc z ust kobiety rybi dziobek.
- Długo tu stoisz i czekasz? - wycedził pytanie, jakby miał jej coś za złe.
- Tak Panie - odpowiedziała posłusznie.
- Dlaczego bezsensownie tracisz czas? - podniósł głos zdenerwowany. - Nie, nie obejdzie się bez nauczki - zapowiedział, nie dowierzając marnotrawieniu czasu. Zmienił nagle wyraz twarzy na pełen wściekłości i gniewu, choć słowa, zdawały się, być wypowiadane bardzo spokojnie, zachowywał się jak szaleniec. Sięgnął drugą dłonią do opinających uda i przechodzących na biodra krawędzie body, ścisnął je i uniósł, w taki sposób, że bielizna zaczęła wpijać się w srom. Syknęła. Bolało ją. Przestała myśleć o zapachu rękawiczek Wittchen wykonanych z jagnięcej skóry.
- Boli?
Nie odpowiedziała. Nie zrobiła nawet najmniejszego gestu, bo wiedziała już, że cokolwiek by nie zrobiła, on znajdzie pretekst, by zareagować podobnie. Wiedziała, że musi milczeć.
Pchnął jej głowę w kierunku ściany i docisnął potylicę do zimnego tynku, po czym powtórzył nieprzyjemny zabieg z bielizną. Cieszył się, że klipsy zapięcia w kroczu nie poddały się jego sile.
- Chodź szmato! - rzucił, patrząc na nią obojętnie - Znajdę ci zajęcie.
Doszli do wejścia do pokoju dziennego, zatrzymał się i poczekał na nią, a kiedy przechodziła tuż przed nim, zdzielił ją mocnym klapsem w zgrabny tyłeczek, którego mięśnie pośladkowe pracowały ...